Wyścig wyborczy w Niemczech wkracza w decydującą fazę; do wyborów parlamentarnych pozostało już tylko 6 dni. Tymczasem tamtejsza prokuratura federalna wszczęła śledztwo w sprawie przypadków handlu głosami wyborców.

REKLAMA

Sprawa kupczenia głosami jest tym bardzie drażliwa, że ostatnie sondaże wskazują, że różnica pomiędzy obecnie rządzącymi socjaldemokratami Gerharda Schrödera a opozycyjną koalicją CDU/CSU Edmunda Stoibera jest minimalna.

Jak pisze brytyjski dziennik „The Guardian”, w handlu głosami przoduje pewna firma internetowa z Kilonii. Oferuje ona partiom pakiety po tysiąc lub 10 tys. głosów. Mniejszy zestaw wyceniono na niespełna 6,5 tys. euro, drugi na 59 tys. Stronę internetową odwiedziło w ostatnich dniach ponad 70 tys. osób. Jak twierdzą organizatorzy przedsięwzięcia, są już konkretne zamówienia od polityków.

W cyberprzestrzeni pojawiły się również próby sprzedaży głosów w formie aukcji - wygrywa ten, kto da więcej. Jeszcze inny układ zaoferowała jedna z gazet we Frankfurcie - oddajesz głos na wskazaną przez nas partię, dostajesz pracę.

Foto: Archiwum RMF

19:45