Centralne Biuro Antykorupcyjne i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nieformalnie kontaktowały się ze świadkami zeznającymi w sprawie mafii paliwowej po tym, jak z dokumentami ze śledztwa bezprawnie zapoznał się Jarosław Kaczyński – dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Prezes PiS przeczytał akta, bo umożliwił mu to ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

REKLAMA

Według ustaleń Marka Balawajdra i Romana Osicy, tuż po tym, jak Jarosław Kaczyński zapoznał się z aktami sprawy, ze świadkami, których przesłuchiwali prokuratorzy, zaczęli kontaktować się agenci ABW. Pytali o to, co jest w zeznaniach, a także w jaki sposób trafili do krakowskich prokuratorów. Pojawiły się nawet sugestie, aby zaprzestać składania zeznań.

Kierownictwo prokuratury w Krakowie zareagowało natychmiast i zażądało od władz ABW wyjaśnień. Śledczy dostali nawet pismo, z którego wynikało, że rzeczywiście agenci ABW kontaktowali się ze świadkami w aferze paliwowej. Tłumaczono później, że to przypadek i chodzi o inną sprawę. Wtedy do akcji wkroczyło Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Do jednego ze świadków zgłosił się osobiście szef Departamentu ds. Postępowań Karnych CBA i zaproponował spotkanie. Doszło do niego w jednym z wrocławskich hoteli. Zamiast szefa pojawił się jednak inny funkcjonariusz, który szczegółowo wypytywał świadka nie tylko o treść jego zeznań, ale także o kontakty z prokuratorami, którzy prowadzili śledztwo. Spotkanie trwało kilka godzin. Funkcjonariusz CBA przyznał podczas rozmowy, że nie jest ona formalna, ale robi to na polecenie swoich zwierzchników.

W podobny sposób agenci CBA dotarli też do innych świadków. W środę reporterzy RMF FM zadali pytania CBA o te nieformalne działania. Do tej pory nie doczekali się odpowiedzi.