Pod takimi hasłami protestowali dzisiaj młodzi naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego. Przed siedzibą uczelni zapalili znicze, które miały symbolizować pogrzeb doktorantów. Stypendium naukowe na uniwersytecie wynosi w tej chwili 1050 zł. To - jak mówią - za mało, by się utrzymać, trzeba więc stawać przed wyborem: albo poświęcić się nauce, albo szukać dorywczej pracy, dzięki której będzie można przeżyć od pierwszego do pierwszego.

REKLAMA

Swoje niezadowolenie doktoranci manifestują już od dwóch lat. Wtedy po raz pierwszy zwrócili się do władz uniwersytetu z prośbą o podniesienie stawek wypłacanych im świadczeń. Od tego czasu nie zmieniło się nic – mówi doktorant na Wydziale Chemii. Rektor odsyła nas do dziekanów, ci z powrotem do rektora i tak w kółko - dodaje.

Władze uczelni rozkładają ręce. W zeszłym roku na stypendia przeznaczyliśmy wszystkie środki przekazane nam przez ministerstwo, więcej pieniędzy nie mamy – mówi rzecznik Uniwersytetu Wrocławskiego Jacek Przygodzki. Poza tym młodzi naukowcy mają możliwość dorabiania, chociażby biorąc udział w badaniach naukowych, na które przyznane są granty - dodaje.

Granty naukowe to środki - jak sama nazwa wskazuje - przeznaczone na badania, a nie na zapełnienie lodówki – ripostują doktoranci. Podkreślają, że czują się lekceważeni i niedoceniani. To my jesteśmy przyszłością tej uczelni – tłumaczy Wojciech Tycholis z Wydziału Nauk Społecznych. Kiedyś zastąpimy kadrę naukową, która odejdzie na emeryturę. Jacy to będą ludzie, którzy zamiast doskonalić się teraz, stawać się mistrzami w swoich dziedzinach dorabiają wieczorami za barem? Jak będzie wtedy wyglądał poziom ich nauczania? - pyta retorycznie.

Na Uniwersytecie Wrocławskim studiuje ponad 1400 doktorantów. Ponad połowa z nich otrzymuje stypendium w wysokości 1050 zł, dla porównania, na Politechnice stawki te są o kilkaset zł wyższe. Młodzi naukowcy na Uniwersytecie Poznańskim liczyć mogą na 1500 zł.