"Konsolidacja zagraża chorym", "Nie dla dzikiego łączenia szpitali" - pod takimi hasłami protestuje część pracowników przed szpitalem Dzieciątka Jezus w Warszawie. Szpital ma być połączony z centralnym szpitalem klinicznym przy Banacha i Szpitalem Pediatrycznym. To plany rektora Uniwersytetu Medycznego, by zrestrukturyzować dług wszystkich trzech szpitali, który teraz wynosi ponad 850 milionów złotych.

REKLAMA

Protestujący obawiają się, że łączenie szpitali służy jedynie do tego, by władze Uniwersytetu Medycznego mogły wziąć jeden wielki kredyt i ratować najbardziej zadłużony Szpital Pediatryczny. Jego dług to ponad połowa z tych wspomnianych 850 milionów, kosztem najmniej zadłużonego Szpitala Dzieciątka Jezus.

Połączenie, stworzenie kolosa, który w zasadzie daje tylko to, że będziemy się mogli starać o większy kredyt. Czy to jest rozwiązanie? - pytają pracownicy i obawiają się, że konsolidacja to prosta droga do zwolnień, zamykania oddziałów i klinik.

Tutaj jest kardiologia, na Banacha jest kardiologia, a nawet dwie. Nie wyobrażam sobie, żeby wszystkie te kardiologie przetrwały, pójdą od likwidację. Tutaj w ogóle nie myśli się o pacjentach - mówią protestujący.

Związki zawodowe chcą konsolidacji, ale tylko administracji - np. działów zakupów, z zachowaniem autonomii medycznej. Żądają też interwencji rządu i ministra zdrowia, bo dług szpitali zbliża się niebezpiecznie do miliarda złotych.

(m)