Objął mandat po Zbigniewie Relidze, ale więcej czasu niż w ławie poselskiej będzie spędzał na ławie… sądowej. Poseł Tadeusz Wita wszedł do parlamentu, mając prokuratorskie zarzuty. Chodzi o poświadczenie nieprawdy w sprawie o wyłudzanie mieszkań. Jak donosi reporter RMF FM Mariusz Piekarski, Wita - mimo prokuratorskich zarzutów - ani chwili nie zastanawiał się nad rezygnacją z mandatu, choć nie miał obowiązku zostania posłem.

REKLAMA

Tadeusz Wita ochoczo i z premedytacją sięgnął po mandat poselski licząc, że pozwoli mu to szybciej oczyścić się z zarzutów. Oczekuje bowiem, że teraz sąd przyspieszy postępowanie w jego sprawie. Od roku akt oskarżenia leży i nawet nie jest wyznaczona pierwsza rozprawa. Liczę, że dzięki państwu, dzięki mediom sprawa w końcu ruszy - powiedział naszemu reporterowi:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Poseł twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a oskarżenia prokuratury nazywa absurdalnymi.

Zarzuty postawione Tadeuszowi Wicie to również problem Prawa i Sprawiedliwości, bo to z list tej partii zajął on miejsce Zbigniewa Religi. Dlatego na razie, choć polityk objął mandat z ramienia PiS, nie wejdzie do klubu tej partii. My będziemy czekać z przyjęciem pana posła do momentu wyjaśnienia jego sytuacji prawnej - zapowiada szef klubu PiS, Przemysław Gosiewski:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Wita zadeklarował, że natychmiast zrzeknie się immunitetu. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie będzie musiał tego robić, bo zarzuty dotyczą okresu, kiedy nie był jeszcze posłem.