​Leżące na Mazurach Nadleśnictwo Borki zawnioskowało do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska o zgodę na odstrzał 10 żubrów. Stado wolno żyjących w mazurskiej puszczy tych zwierząt liczy ponad 100 sztuk.

REKLAMA

O wniosku do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska poinformował PAP nadleśniczy Kazimierz Sarżyński, który przyznał, że wniosek leśników pozytywnie zaopiniowała wcześniej już lokalna komisja. "Chcemy odstrzelić kilka starych byków i młodzież, która nie jest w pełni gotowa do życia w lesie z powodu lichego zdrowia" - przyznał nadleśniczy. Dodał, że jeśli wniosek zyska akceptację do odstrzały żubrów w Puszczy Boreckiej dojdzie w lutym lub marcu.

Ponieważ żubry są pod ścisłą ochroną gatunkową można prowadzić odstrzał, po uzyskaniu stosownych zgód, tylko zwierząt schorowanych lub w inny sposób nie nadających się do życia w stadzie. W Nadleśnictwie Borki z powodzeniem od wielu lat odstrzały żubrów są sprzedawane myśliwym z całego świata, a pieniądze zarobione w ten sposób są przeznaczane na utrzymanie stada.

Przez wiele lat tylko w tym nadleśnictwie można było kupić odstrzał żubra dlatego leśnicy sprzedawali je "na pniu". Teraz, jak przyznał PAP Sarżyński, podobne praktyki są w Puszczy Knyszyńskiej, stąd trudniej o myśliwych. Sarżyński powiedział PAP, że w tym roku odstrzałami żubrów interesują się m.in. Austriacy, Bułgarzy, Niemcy, Węgrzy, Czesi, czy Amerykanie.

Utrzymanie liczącego ponad 100 sztuk stada żubrów kosztuje rocznie ok. 300 tys. zł. Leśnicy zimą, gdy wolno chodzące po lesie zwierzęta zbierają się w stado, dokarmiają je m.in. sianem i burakami.

Ale ponieważ w tym roku nie ma śniegu, nie ma mrozu żubry wciąż nie zeszły się w stado, chodzą w mniejszych grupkach i zdarza się, że podjadają na polach np. rzepaki - przyznał Sarżyński.

Oprócz żubrów w Puszczy Boreckiej żyją m.in. co najmniej trzy watahy wilków i co najmniej dwa rysie.

(az)