Władze MON radzą sobie z dyscypliną wśród polskich żołnierzy w Iraku – zapewnia minister Jerzy Szmajdziński. Pierwsze tygodnie pobytu naszych żołnierzy w Iraku zaowocowały kilkoma incydentami. Polacy musieli walczyć... z własnymi namiętnościami.

REKLAMA

Już w drodze do Iraku okazało się, że w polskim kontyngencie zdarzają się kradzieże. Potem w drodze do swojej irackiej siedziby Polakom zgubiło się kilka wozów bojowych. Na miejscu jeden z żołnierzy załamał się psychicznie i został odesłany do domu.

Najgłośniejszy był jednak ostatni wypadek przy pracy. Kilku podchmielonych polskich żołnierzy postanowiło poszaleć wojskową ciężarówką po pustyni i spowodowali kraksę. Czy to wszystko znaczy, że w polskim kontyngencie dzieje się coś niedobrego? Minister obrony twierdzi, że wszystko jest w porządku: Kiedy jest 2400 ludzi, często w ekstremalnym warunkach to zdarzają się i muszą się zdarzyć różnego rodzaju incydenty, bo działa prawo wielkich liczb - mówi RMF Jerzy Szmajdziński.

Prawo wielkich liczb oznacza w tym przypadku, że polscy dowódcy nie zamierzają podejmować żadnych specjalnych kroków dyscyplinujących wobec naszych żołnierzy w Iraku. Ale oprócz prawa wielkich liczb będzie też prawo wielkich liter. Minister Szmajdziński zapowiedział bowiem powiększenie wielkości identyfikatorów naszych żołnierzy i ich sprzętu. Chodzi o to, żeby Irakijczycy nie mylili Polaków z Amerykanami.

08:00