Nie będzie dymisji ministra sportu Mirosława Drzewieckiego po przegranej batalii z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. To byłoby zbyt proste rozwiązanie - mówi Donald Tusk. Premier uważa poza tym, że finału wojny futbolowej nie można nazwać kompromitacją.

REKLAMA

Jego zdaniem to remis ze wskazaniem oczywiście na PZPN. Premier woli używać terminologii bokserskiej a nie piłkarskiej, bo jak mówi okazało się, że przeciwnik miał po prostu zbyt potężnego protektora w postaci FIFA i UEFA.

Wiem dzisiaj, że tej wojny o dobro polskiej piłki nie wygramy błyskawicznym, jednym manewrem. Od góry podeszliśmy. Miasta nie zdobyte - dodaje Tusk. Wojsko przeciwko PZPN-owi dalej będzie więc prowadzić minister Drzewiecki.

Skończy to co zaczął. Byłoby mu za łatwo, gdyby po tej pierwszej potyczce mógł wrócić do domu - mówi Donald Tusk i dodaje, że to była pierwsza runda. Premier zapomniał chyba, że sam kilka dni temu mówił, że tym razem trzeba grać twardo, do końca i nie mowy o uległości.