"Niestety kilka lat temu w 36. specpułku zaniechano szkoleń pilotów Tu-154M na symulatorach, a wydaje się, że ćwiczenie na tym urządzeniu w Moskwie jest lepsze niż obrażanie się, że symulator jest w Moskwie" - mówił szef MSWiA. W piątek komisja Millera przedstawiła raport w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej.

REKLAMA

Miller ocenił, że jeśli chcemy zadbać o bezpieczeństwo naszych lotów, należy rygorystycznie przestrzegać procedur i regularnie szkolić lotników - także z lotów w trudnych warunkach.

Podkreślił zarazem, że aby szkolenie było efektywne, specpułk musi być zorganizowany tak, aby był na to przewidziany czas. Nie da się szkolić, gdy co chwilę ma się kolejny wylot - dodał.

BOR nie odpowiada za bezpieczeństwo lotów

Biuro Ochrony Rządu nie odpowiada za bezpieczeństwo lotów - podkreślił szef MSWiA Jerzy Miller w odpowiedzi na zarzuty posłów PiS, dotyczące tego, że w ochronie prezydenta Lecha Kaczyńskiego były zaniedbania.

Wcześniej Antoni Macierewicz (PiS) mówił "o bezpośredniej odpowiedzialności" Millera za tragedię z 10 kwietnia 2010 r. Zdaniem Macierewicza wynika ona z tego, że szef MSWiA nadzoruje BOR. W związku z tym pana osobiście obligują przepisy ustawy o BOR, a zwłaszcza przepis wskazujący, że minister SWiA wyznacza siły i środki oraz określa zakres ochrony prezydenta - podkreślił Macierewicz.

Szef MSWiA w odpowiedzi podkreślał, że ustawie o BOR nie ma "ani jednego wątku związanego z lotami samolotem, pod kątem bezpieczeństwa przelotu". Wszystko jedno, co będzie pan teraz krzyczał tutaj, to nic pan nie zmieni w tym zakresie. BOR działa nie od dzisiaj i chciałbym, żeby pan podał przykład kiedykolwiek, kiedy to BOR decyduje o bezpieczeństwie przelotu - odpowiedział Macierewiczowi Miller.

Zaznaczył, że BOR odpowiada za bezpieczny przewóz prezydenta na lotnisko oraz bezpieczeństwo na pokładzie - nie może tam dopuścić osób niepożądanych oraz niebezpiecznych materiałów. BOR ma też zapewnić bezpieczeństwo prezydenta od opuszczenia samolotu do miejsca podróży. Miller podkreślił, że jeżeli jest to w Polsce, robi to sam BOR, a gdy dzieje się to poza krajem, to ustala się z gospodarzem, na której stronie ciąży odpowiedzialność za bezpieczeństwo osoby ochranianej. Zazwyczaj jest to gospodarz - podkreślił Miller.

Wszyscy, którzy krytykują BOR, bardzo proszę, żeby mi powiedzieli, która z tych czynności, o których mówiłem, nie była dopełniona - pytał Miller. 7 i 10 kwietnia warunki ochrony i podział ról był identyczny - dodał (7 kwietnia w Smoleńsku wylądował premier Donald Tusk).

W odpowiedzi na pytania o status lotu Miller podkreślił, że Tu-154M leciał nad terytorium trzech państw: Polski, Białorusi i Rosji. Polskie prawo na ten temat mówi inaczej, prawo rosyjskie mówi inaczej. Polska nie ma obowiązku, aby mieć takie samo prawo jak Federacja Rosyjska - powiedział.

Jak dodał, jego komisja została powołana na gruncie prawa polskiego, które określa status lotu z 10 kwietnia 2010 r. - był to lot wojskowy. Natomiast prawo rosyjskie posługuje się takim określeniem jak lot statku powietrznego państwowego kraju trzeciego wykonywany na lotnisko wojskowe rosyjskie. To już nie jest ten status, który jest w polskim prawie. Przy czym nie jest to żadna zmiana klasyfikacji, tylko co innego jest dyskutować z ustaleniami strony rosyjskiej w ich badaniach opartych na prawie rosyjskim, a co innego jest sformułować stwierdzenie w raporcie polskim przygotowanym w oparciu o prawo polskie - wyjaśnił Miller.