Zjedzenie mięsa znalezionego w samochodzie-chłodni, należącym do właściciela ubojni w Rosławowicach w Łódzkiem byłoby szkodliwe dla zdrowia. Takie wyniki przyniosły przeprowadzone badania. W mięsie odkrytym pod koniec marca przez prokuratorów znaleziono dużą ilość antybiotyków.

REKLAMA

W części próbek dopuszczalne normy leków były przekroczone, a w jednym przypadku nawet znacznie - powiedział reporterce RMF FM prokurator Krzysztof Kopania. Spożycie takiego mięsa mogłoby doprowadzić m.in. do reakcji alergicznych lub zaburzenia pracy narządów wewnętrznych.

Właściciel ubojni próbował ukryć mięso w pobliżu należącej do niego stacji diagnostycznej. Jak ustaliła już wcześniej łódzka prokuratura, produkty nie posiadały żadnych dokumentów weterynaryjnych i pochodziły od chorych zwierząt. Gdy znaleziono ukryte mięso, znajdowało się już na paletach i było przygotowane do transportu. Z taką ilością wykrytych substancji powinno natomiast bezwzględnie zostać zutylizowane.

Znaleziono też inne ukryte magazyny

Pod koniec marca Powiatowy Inspektorat Weterynarii zdecydował, że ubojnia nie może już działać legalnie. Wycofał zgodę na prowadzenie uboju zwierząt w zakładzie Piotra M. Podjął taką decyzję po odkryciu kolejnych ukrytych magazynów, w których znajdowało się ok. 30 ton mięsa niewiadomego pochodzenia.

W związku z wyjaśnianiem sprawy zawieszeni zostali dwaj lekarze, którzy mieli kontrolować zwierzęta i mięso trafiające do ubojni. Do prokuratury skierowano też wcześniej dwa zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa przez lekarzy sprawujących nadzór nad zakładem.

43-letni właściciel ubojni usłyszał zarzuty oszustwa i usiłowania oszustwa oraz naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. Piotrowi M. grozi osiem lat więzienia. Opuścił areszt po wpłaceniu 150 tys. kaucji.