Uznawane za jeden z hitów nowej matury prezentacje z polskiego okazują się kompletną pomyłką, po tym jak w Internecie zakwitł prawdziwy rynek plagiatów. Reporterzy "Dziennika" bez trudu umówili się na zakup fałszywki.

REKLAMA

Na jednym z portali dziennikarze gazety złożyli zamówienie. Zaproponowali jeden z występujących w sieci tematów: "Literatura faktu jako zjawisko kulturowe XX wieku". Na zamówienie odpowiedziała polonistka z jednego z radomskich ogólniaków. Za zajęcie się tematem zażądała 250 złotych.

Prezentacja pierwszy raz weszła do programu matur w 2005 roku. Od tego czasu każdy uczeń przygotowuje pracę na dowolnie wybrany temat, po czym ma 15 minut, by omówić ją przed komisją. Teoretycznie wszystko powinien przygotować sam. Policja przyznała, że choć formalnie za podobny plagiat grozi do 3 lat więzienia, to prawo jest w tym przypadku bezsilne.