I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska krytycznie oceniła decyzję ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który odwołał sędziego Piotra Schaba z funkcji rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych. Jej zdaniem, minister "potwierdził, że lekceważy zasady praworządności".
W piątek Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało o odwołaniu przez szefa resortu Adama Bodnara sędziego Piotra Schaba z funkcji rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych. Uzasadnienie tej decyzji obejmuje zarzuty dotyczące zarówno działalności zawodowej Schaba jako prezesa sądów, jak i jego roli jako rzecznika dyscyplinarnego.
Dziś do ruchu ministra Bodnara odniosła się I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Jej zdaniem jego decyzja "nie usiłuje nawet udawać, że została podjęta na podstawie i w granicach prawa".
Działanie Bodnara Manowska uznała za "bezprawną próbę przerwania" kadencji Schaba. Takie postępowanie stanowi według niej "rażącą obrazę zasady demokratycznego państwa prawnego, zasady praworządności, zasady podziału władz i jako takie stanowi zuchwałe nadużycie władzy przez funkcjonariusza publicznego".
I prezes SN zaznaczyła, że choć zdarzało jej się zajmować krytyczne stanowisko względem decyzji podejmowanych przez sędziego Schaba, to "nie ma najmniejszej wątpliwości", że okoliczności wymienione w komunikacie resortu sprawiedliwości, informującym o podjętych przez Bodnara działaniach "nie mogą stanowić przesłanki przerwania kadencji rzecznika dyscyplinarnego sędziów Sądów Powszechnych".
"Świadomie przewidziana przez ustawodawcę kadencyjność rzeczników dyscyplinarnych(...) została przewrotnie przedstawiona jako rzekoma luka prawna, która polegać miałaby na niemożności ich politycznie motywowanego odwołania. To pokrętne rozumowanie ma uzasadniać bezprawne działania Ministra Sprawiedliwości, chcącego samowolnie kreować normy, których nie ma i nie powinno być w systemie normatywnym demokratycznego państwa prawnego" - czytamy w stanowisku I prezes SN.
Według Manowskiej, Bodnar swoją decyzją "kolejny raz potwierdził, że całkowicie lekceważy zasady praworządności na czele z zasadą legalizmu działań władzy państwowej, drastycznie naruszając art. 7 Konstytucji RP".
“Nie waham się stwierdzić, że aprobowane przez premiera (Donalda Tuska - przyp. red.) działania, ministra Adama Bodnara można przyrównać do niechlubnych praktyk organów PRL w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku" - stwierdziła Małgorzata Manowska.