Śmieciowy bunt polskich miast i biznesowe zaangażowanie byłego prezydenta Polski to tematy, na które z pewnością warto zwrócić uwagę, przeglądając piątkowe wydania ogólnopolskich dzienników. Trudno też przejść obojętnie obok rewelacji, które ujawnia na pierwszej stronie "Fakt". Okazuje się, że szef Inspekcji Transportu Drogowego chciał zamontować fotoradary... w helikopterach.

REKLAMA

Były prezydent doradza słynnemu biznesmenowi

"Aleksander Kwaśniewski jest doradcą Jana Kulczyka, jednego z najbogatszych polskich biznesmenów" - ujawnia "Gazeta Wyborcza". Według informacji dziennika, były prezydent może dostawać za swoje usługi nawet 200 tysięcy dolarów rocznie. O politycznych konsekwencjach biznesowego zaangażowania lidera lewicy przeczytacie w piątkowej "Gazecie Wyborczej".

Śmieciowy bunt

"GW" pisze też o śmieciowym buncie polskich samorządowców. Władze kilkunastu miast zamierza zignorować zapisy ustawy śmieciowej i nie chcą rozpisać przetargów na wywóz odpadów. "Samorządowcy boją się,że zagraniczne firmy przejmą rynek śmieci, a miasta będą musiały zamknąć swoje zakłady" - wyjaśnia gazeta. "Jesteśmy traktowani jak naiwniacy. Stracimy miejsca pracy i pieniądze" - skarżą się samorządowcy.

Deszcz mandatów mógł spaść z powietrza

"Setki fotoradarów na ziemi to mało! Mandaty za prędkość mogły się posypać z nieba" - pisze piątkowy "Fakt". Gazeta ujawnia, że szef Inspekcji Transportu Drogowego chciał ścigać piratów drogowych używając helikopterów. Analizowano mozliwość wykorzystania w tym celu statków powietrznych - przyznaje w rozmowie z dziennikiem Jan Mróz, rzecznik prasowy GITD. Nietypowy system kontroli niepokornych kierowców miał być najprawdopodobniej wzorowany na rozwiązaniach amerykańskich. "Fotoradary w helikopterach mierzą średnią prędkość, z jaką porusza się auto na konkretnym odcinku drogi. Informacja o osobie przekraczającej prędkość na danym odcinku wysyłana jest do patrolu na ziemi,który dokonuje zatrzymania i wręcza mandat" - wyjaśnia "Fakt". Gazeta podkreśla, że porzucenie tej koncepcji przez ITD nie oznacza, że nie można jej wprowadzić w przyszłości. Cytuje obowiązującą ustawę o kontroli prędkości, która pozwala służbom na korzystanie z "przenośnych albo zainstalowanych w pojeździe albo na statku powietrznym urządzeń rejestrujących".