Szef gabinetu politycznego MON i rzecznik ministra obrony - Bartłomiej Misiewicz - poprosił Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w MON. "Informuję, że zwróciłem się do Ministra Obrony Narodowej pana Antoniego Macierewicza z prośbą o zawieszenie mnie w funkcjach, które pełnię w MON. Ponadto informuję, że wytaczam proces tygodnikowi Newsweek za nieprawdziwy i szkalujący mnie artykuł oraz tym ośrodkom medialnym, które powtarzają te insynuacje na mój temat" - napisał Misiewicz w specjalnym komunikacie. „Przychylam się do stanowiska pana Misiewicza i zawieszam go w czynnościach” - oświadczył po południu szef MON.

REKLAMA

Pan Misiewicz zwrócił się z prośbą w związku z kampanią wymierzoną w jego dobre imię i w niego osobiście, obawiając się, że to może także utrudnić funkcjonowanie ministerstwa obrony z prośbą o zawieszenie w czynnościach. Uważam, że to jest z punktu widzenia funkcjonowania słuszne stanowisko do czasu, gdy zostaną przedstawione dowody i oczekuję teraz od tych, którzy prowadzą tę kampanię, że poza pomówieniami przedstawią także dowody. A do tego czasu przychylam się do stanowiska pana Misiewicza i zawieszam go w czynnościach - powiedział minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.

Szef gabinetu politycznego MON i rzecznik ministra obrony Bartłomiej Misiewicz poprosił o zawieszenie w funkcjach w MON, natomiast w przesłanym Polskiej Agencji Prasowej komunikacie zapowiedział też kroki prawne przeciw "Newsweekowi".

Według tygodnika, szef gabinetu politycznego MON proponował radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, której prezes miał towarzyszyć mu w "werbunkowym spotkaniu".

Na początku września 26-letni Misiewicz został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która podlega MON. Krótko po ujawnieniu tej informacji media podały, że Misiewicz zrezygnował z członkostwa w radzie nadzorczej spółki Energa Ostrołęka.

Dotychczasowy rzecznik MON jest na bezpłatnym urlopie. W tym czasie nie będzie też korzystał ze służbowej limuzyny.

PO zapowiada kolejne zawiadomienie do prokuratury ws. Misiewicza

Politycy PO zapowiedzieli w poniedziałek kolejne zawiadomienie do prokuratury w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Chodzi o - jak mówili - "próbę korupcji politycznej". Zapowiedź PO ma związek z publikacją "Newsweeka".

Rzecznik PO Jan Grabiec: W ocenie naszych prawników, to zachowanie wyczerpuje znamiona (przestępstwa) określonego w Kodeksie karnym. Jak dodał, chodzi o art. 229 Kk. Przepis ten mówi m.in., że "kto udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".

Zamierzamy złożyć doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez pana Bartłomieja Misiewicza przestępstwa polegającego na obietnicy udzielenia korzyści majątkowej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji - poinformował Grabiec.

Rzecznik Platformy pytał też, czy do obowiązków szefa gabinetu ministra obrony narodowej należy "jeżdżenie po kraju służbowym samochodem, w obstawie ochrony BOR i instalowanie w spółkach Skarbu Państwa nie tylko swojej rodziny i działaczy politycznych, ale również korumpowanie polityczne radnych innych opcji politycznych, obiecywanie im w zamian za określone głosowania stanowisk w spółkach Skarbu Państwa".

Dziesięć dni temu Platforma złożyła doniesienie do prokuratury, wnioskując, by śledczy przyjrzeli się powołaniu Misiewicza do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Media (m.in. "Rzeczpospolita") podawały na początku września, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych i nie posiada także ukończonych studiów wyższych.

Misiewicz, członek PiS, pełnomocnik tej partii w Piotrkowie Trybunalskim i członek Krajowej Komisji Rewizyjnej, startował w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. Karierę rozpoczynał jako asystent Antoniego Macierewicza. Według informacji na stronie MON zanim przyszedł do ministerstwa był zatrudniony przez biuro posłanki PiS do Parlamentu Europejskiego Beaty Gosiewskiej, przez PiS oraz w aptece "Aronia" w Łomiankach.

APA +j.