Wznowiono prace przy budowie terminalu pasażerskiego w Gdyni-Kosakowie. Lotnisko wojskowe jest tam przekształcane w cywilne. Budowa infrastruktury powinna zakończyć się w ciągu dwóch miesięcy. Wątpliwości co do opłacalności inwestycji ma jednak Komisja Europejska.

REKLAMA

Pierwotnie prace miały zostać zakończone jeszcze w październiku zeszłego roku. Opóźnienia sięgały kilku miesięcy. W czerwcu umowa na inwestycję została zerwana i generalny wykonawca zszedł z placu budowy. Przetargu na dokończenie prac nie było. Prace kontynuuje jedna z firm, która była podwykonawcą poprzedniego wykonawcy. Umowa na ich dokończenie nie jest wiele warta i z zgodnie z prawem zamówień sektorowych mogliśmy ją podpisać bez procedury przetargowej - mówi Piotr Szpajer, kierownik do spraw marketingu Portu Lotnicznego Gdynia-Kosakowo.

Ruch na budowie się dzieje. W tej chwili kolejni podwykonawcy szykują się do ukończenia prac. Tych prac zostało na około dwa miesiące. Trzeba jeszcze wykończyć terminal i wykonać system pomocy nawigacyjnych, czyli światła. Potem będzie można przystąpić do żmudnej, skomplikowanej procedury, uzyskania certyfikacji dla przyjmowania lotnictwa cywilnego, czyli przejść przez wszystkie procedury rejestracyjne, które kilka miesięcy będą trwały
- mówi Bogusław Stasiak, wiceprezydent Gdyni i członek rady nadzorczej powstającego lotniska.

Miałyby na nim lądować małe samoloty pasażerskie oraz w ciągu kilku lat - podobnie jak w Modlinie - tak zwane samoloty kodu C, jak na przykład Boeing 737 czy Airbus 320. Sam pomysł od wielu lat budzi w Trójmieście spore kontrowersje, bo niecałe 30 kilometrów dalej działa i rozwija się lotnisko im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. Po tym, z jakimi problemami boryka się lotnisko Modlin, wątpliwości wydają się być coraz bardziej zasadne.

Gdynia jest jednak spokojna o przyszłość lotniska. Bez wątpienia ruch lotniczy nie rozwija się tak szybko, jak było to przewidywane jeszcze parę lat temu. Natomiast tego typu inwestycje to są inwestycje długofalowe. Lotniska wojskowe Oksywie to ponad 700 hektarów, z których połowa może być przeznaczona na lotnisko cywilne. Za w sumie niewielkie pieniądze - nieprzekraczające 100 milionów złotych, można wykorzystać ten ogromny areał, i takie prace są już właściwe na ukończeniu - mówi Stasiak. Inne zdanie może mieć jednak Komisja Europejska, która bada sens ekonomiczny inwestycji i sprawdza, czy konkurencyjne lotnisko słusznie jest budowane za publiczne pieniądze.

Gdynia chce współpracować z Gdańskiem

Niewykluczone jednak, że dojdzie do ścisłej współpracy lotnisk w Gdańsku i Gdyni. Kilka dni przed tym, jak o swoich wątpliwościach poinformowała Komisja Europejska, prezydent Gdyni Wojciech Szczurek zwrócił się do udziałowców gdańskiego lotniska o pomoc. Marszałek województwa, prezes Polskich Portów Lotniczych oraz włodarze Gdańska i Sopotu dostali list, w którym zaproponował umowę. Na jej mocy to gdańskie lotnisko miałoby przez kilka lat zarządzać gdyńskim.

Nieoficjalnie wiadomo, że udziałowcy do propozycji podchodzą bardzo sceptycznie. Współpraca nie jest jednak wykluczona, ale raczej nie w kształcie proponowanym przez prezydenta Gdyni. Urząd Marszałkowski Pomorza - największy udziałowiec gdańskiego lotniska - przygotowuje własną propozycję współpracy. Wciąż trwają analizy, ale spotkanie udziałowców w tej sprawie zaplanowane jest na 30 lipca. Chcemy pokazać skutki finansowe i to w jaki sposób te lotniska mogłyby się, nie tylko w sposób teoretyczny, ale i praktyczny, uzupełniać. Zasady, które my chcemy zaproponować, muszą mieć ramy finansowe. Nie może być tak, że jedna ze stron poniesie wszelkie konsekwencje działalności drugiej. Po to się spotykamy, żeby sobie złoty środek tych relacji znaleźć. I nie tylko na najbliższy rok, tylko na najbliższe kilkadziesiąt lat. I rzecz najważniejsza, wszystkie sprawy związane z tym, co się dzieje na tych dwóch obiektach, muszą być wspólnie uzgadnianie. Nie może być takiej sytuacji, że ktoś nie wie co się dzieje w danym porcie - tłumaczy Ryszard Świlski, wicemarszałek województwa pomorskiego.

Współpraca gdańskiemu lotnisku jednak szybko potrzebna nie będzie, bo może odprawiać 5 milionów pasażerów rocznie. A do górnej granicy jeszcze daleko. W 2012 roku odprawiono prawie 3 miliony podróżnych, ale wynik znacznie podniosły Euro 2012 i działalność OLT Express.

(MRod)