Sąd Najwyższy oddalił skargi kasacyjne adwokatów Lwa Rywina i prokuratora. Tym samym utrzymał wyrok skazujący producenta na dwa lata więzienia i grzywnę za pomoc w płatnej protekcji.

REKLAMA

Sędzia Sądu Najwyższego powiedział, że ustalenia Sądu Apelacyjnego znajdują oparcie w materiale dowodowym, a wnioski z tych ustaleń są prawidłowe.

Sąd rozpatrywał odwołanie zarówno Prokuratora Generalnego, jak i obrońców Rywina. Obie strony domagały się uchylenia wyroku, jednak prokurator chciał, by sprawa wróciła do II instancji w pierwotnej kwalifikacji czynu. Rywina początkowo oskarżono o płatną protekcję, jednak skazany został jedynie za pomoc w tym procederze. Obrońcy z kolei chcieli, by sprawa wróciła do I instancji. Tam chcieli walczyć o uniewinnienie swojego klienta.

Decyzja Sądu Najwyższego potwierdza ustalenia Sądu Apelacyjnego: Rywin był pomocnikiem grupy trzymającej władzę, przyszedł do Agory z korupcyjną propozycją i jasnym przesłaniem – załatwienie ustawy za wielkie pieniądze. To wszystko jest nagrane i nie można tego podważyć – argumentował sąd. Nie pozostawił także suchej nitki na obrońcach producenta, którzy zarzucili sąd tonami pism i długimi skargami kasacyjnymi.

Lew Rywin powinien teraz wrócić do więzienia. O tym, czy tak się stanie, zadecyduje sąd okręgowy, do którego mają trafić wyniki badań lekarskich Rywina. Prokuratura sprawdza, czy przedstawione przez producenta zwolnienie lekarskie nie zostało sfałszowane. Jeśli podejrzenia się potwierdzą, lekarzowi, który wypisał zwolnienie może grozić do 5 lat więzienia.

Nie wiadomo, czy także Rywin mógłby za to zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej. On sam zapewnia, że zwolnienie nie jest sfałszowane.