Od przyszłego roku leki refundowane będzie można kupić tylko w aptece, która podpisała umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ministerstwo Zdrowia chce w ten sposób zagwarantować pacjentom równy dostęp do medykamentów - informuje "Rzeczpospolita".

REKLAMA

Gdy resort opublikował projekt rozporządzenia określający, jak te umowy mają wyglądać, aptekarze zaczęli protestować.

W dokumencie zapisano, że NFZ może nałożyć na aptekę karę sięgającą 5 - 10 proc. kwoty refundacji (od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych) np. za to, że apteka sprzedała lek na podstawie źle wypełnionej recepty. A to może doprowadzić nawet do bankructwa.

Wejście w życie ustawy w tej formie może spowodować, że prowadzący apteki nie podpiszą umów z NFZ.

Resort zdrowia uważa jednak, że zagrożenia dla pacjentów nie ma, bo dopłaty państwa do leków refundowanych to istotna pozycja w budżecie każdej apteki i żaden podmiot gospodarczy z nich nie zrezygnuje.