Planowane rozmowy na szczycie Unii Europejskiej w sprawie sankcji wobec Rosji to produkt „chorej wyobraźni” – oświadczył rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Wcześniej szef francuskiego resortu dyplomacji Bernard Kouchner zapowiedział, że na poniedziałkowym nadzwyczajnym spotkaniu w Brukseli będą rozważane sankcje wobec Moskwy.

REKLAMA

Jak ustaliła reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska, Lech Kaczyński chce zaproponować sankcje wobec Rosji szczycie UE. Jednak najpierw prezydent chce ustalić wspólne stanowisko z przywódcami państw nadbałtyckich. Dziś po południu poleci do stolicy Estonii. Strona rządowa o żadnych sankcjach nie wspomina.

Najprostszą sankcją do zrealizowania jest zaostrzenie prawa wizowego. Tu jednak istnieje pewien problem, bo uderzyłoby to przede wszystkim w rosyjską klasę średnią. Aby naprawdę ukarać Rosję trzeba wymierzyć sankcje w najbogatszych i w ich pieniądze, które w tej chwili swobodnie przepływają po całej Europie. Tę swobodę można ukrócić – nie pozwalając na bezproblemowe lokowanie kapitału. Czy Unia Europejska zgodzi się na to? Jest to bardzo mało prawdopodobne.

Bardziej realistyczny jest plan pod roboczym tytułem „Ratujmy Ukrainę!” Unia Europejska miałaby przyznać temu państwu specjalny status, otworzyć handel i inwestować w nim pieniądze. Oprócz Ukrainy takim ekonomicznym nadzorem i unijną pomocą należałoby objąć jeszcze Gruzję i Azerbejdżan. O tym właśnie Lech Kaczyński będzie rozmawiał z prezydentami krajów nadbałtyckich. Jednak przywódców Litwy, Łotwy i Estonii do takiego projektu przekonywać nie trzeba. Gorzej będzie z przekonaniem całej Unii Europejskiej.