Po prawie miesiącu protestów i strajków sytuacja w czeskiej telewizji publicznej zaczyna się wyjaśniać. Wczoraj wieczorem ustąpił ze stanowiska dyrektor generalny stacji Jirzi Hodacz - główna postać konfliktu.

REKLAMA

Oficjalnie powodem dymisji dyrektora generalnego jest zły stan zdrowia. Jednak w Czechach panuje powszechne przekonanie, że nowe kierownictwo stacji ustąpiło pod naciskiem opinii publicznej i strajkujących dziennikarzy. Wczoraj z nadawania własnej wersji wiadomości zrezygnowała posłuszna Hodaczowi ekipa Jany Boboczikovej. Pozostali członkowie ekipy nowego dyrektora pozostają na stanowiskach. Hodacza zastepuje Vera Valterova. Z rezygnacji Hodacza zadowoleni są przede wszystkim zbuntowani dziennikarze i działacze większości partii – z wyjątkiem partii ODS Vaclava Klausa, który – jak się przypuszcza – osadził na stanowisku generalnego dyrektora dla własnych celów. Rebelianci nie przerwali jeszcze strajku. Czekają, czy rada Czeskiej Telewizji zostanie jutro odwołana przez parlament - inaczej sytuacja jeszcze długo może być napięta. Spośród 9 członków Rady pozostało już tylko 6 – inni zrezygnowali sami, nie czekając na odwołanie. Mimo ustąpienia Hodacza, w Pradze, Brnie, Ostrawie i innych czeskich miastach odbyły się dziś wieczorem wielotysięczne manifestacje poparcia dla zbuntowanych dziennikarzy. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Tadeusza Wojciechowskiego:

foto Tadeusz Wojciechowski RMF FM

07:40