Andrzej Lepper twierdzi, że rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim o kodzie gentycznym dziecka Anety Krawczyk. Podczas środowego przesłuchania byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka przed sejmową komisją do spraw nacisków pojawiły się sugestie, że lider Samoobrony dostał od kogoś z PiS-u DNA dziecka Krawczyk.

REKLAMA

Janusz Kaczmarek miał zeznać, że Andrzej Lepper dostał od kogoś z rządu Prawa i Sprawiedliwości kod genetyczny dziecka i natychmiast pojechał badać się do Niemiec, by sprawdzić, czy dziecko nie jest jego. Były szef MSWiA miał powiedzieć również, że przekazał opinię biegłego z kodem genetycznym ministrowi Zbigniewowi Ziobrze na jego wyraźną prośbę. Gdyby zeznania Kaczmarka się potwierdziły, oznaczałoby to ujawnianie tajemnic śledztwa przez najwyższych wówczas rangą urzędników państwowych.

Wersja Leppera do pewnego momentu jest zbieżna z opinią Kaczmarka. Były wicepremier przyznał, że Jarosław Kaczyński musiał mieć ten dokument i dodał, że były premier sugerował mu, aby się zbadał. Według niego lider PiS podsunął mu myśl, aby o kod DNA się postarał. Tu wersje zaczynają się różnić. Sam Kaczmarek miał słyszeć o przehandlowaniu kodu DNA od Romana Giertycha, który miał o tym rozmawiać z Kaczyńskim. Były minister spraw wewnętrznych zasłonił się klauzulą tajności zeznań, ale dodał tajemniczo: Na pewno Jarosławowi Kaczyńskiemu zależało na utrzymaniu kolacji. Wykorzystywał każde możliwe sytuacje, by taką koalicję utrzymać. Z wypowiedzi obu panu widać jasno, że na rzeczy coś jest. Będzie to oceniać komisja, która ma prawo, a nawet obowiązek złożyć zawiadomienie do prokuratury, gdy ktoś odkryje. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Romana Osicy:

Po ujawnieniu przez "Gazetę Wyborczą" seksafery prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Lepper początkowo odmawiał poddaniu się badaniom DNA i chciał, aby taki wniosek złożyła sama Krawczyk. Później nagle zmienił zdanie i wręcz zażądał od prokuratury takiego testu. Badania miały potwierdzić lub wykluczyć, czy Lepper jest ojcem najmłodszej córki Anety Krawczyk. W mediach pojawiały się wtedy informacje, że były wicepremier wykonał takie testy na własną rękę. Lepper kategorycznie temu zaprzeczał.