"Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny. Nie miał on jednak charakteru prześmiewczego wobec jakiejkolwiek grupy społecznej czy religii, nie był też wymierzony w książki jako takie czy kulturę" - napisał na facebookowym profilu Fundacji "SMS z Nieba" ks. Rafał Jarosiewicz, który brał udział w budzącym ogromne kontrowersje niedzielnym happeningu w Gdańsku.

REKLAMA



W niedzielę na profilu koszalińskiej fundacji zamieszono fotografie dokumentujące spalenie przed gdańskim kościołem książek i innych przedmiotów. Były wśród nich m.in. niektóre części "Harry'ego Pottera" J.K. Rowling i saga "Zmierzch" Stephenie Meyer, parasolka z "Hello Kitty", afrykańska maska i figurka słonia. Na zdjęciach widać było palone rzeczy leżące w kamiennym kręgu, wokół którego stali ksiądz i ministranci.

Jesteśmy posłuszni Słowu: "Posągi ich bogów spalisz, nie będziesz pożądał srebra ani złota, jakie jest na nich, i nie weźmiesz go dla siebie, aby cię to nie uwikłało, gdyż Pan, Bóg twój, się tym brzydzi" - napisano pod serią zdjęć.

Wskazano również, że "wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności".

Ks. Kucharski wyjaśnia: "To szkodzi, przeszkadza w życiu z Bogiem"

W telefonicznej rozmowie z Onetem "ideę" spalenia m.in. książek wyjaśniał natomiast ks. Jan Kucharski, który również brał udział w akcji. Pytany, skąd taki pomysł, stwierdził, że "bez Bożego Ducha trudno to pojąć", po czym wyjaśnił: Człowiek Bożego Ducha widzi, że to szkodzi, że przeszkadza w życiu z Bogiem. I ludzie dojrzeli, by to odrzucić.

Dopytywany, w czym "przeszkadzają" np. opowieści o Harrym Potterze, odparł, że są to książki "magiczne", traktujące "o magii", a tego typu literatura jest - jak twierdził - sprzeczna ze słowem bożym i należy ją odrzucić.

Ks. Kucharski podkreślił również, że książki i "talizmany" przynieśli sami wierni.

Nazbierało się tego i taka akcja miała miejsce - skwitował.

Ks. Jarosiewicz o "niefortunnym" fakcie

Wydarzenia w Gdańsku wywołały falę oburzenia.

W reakcji w poniedziałek na facebookowym profilu Fundacji "SMS z Nieba" opublikowano post cytujący słowa jej szefa i uczestnika incydentu przed kościołem, ks. Rafała Jarosiewicza: Marzy mi się taki czas, kiedy ludzie w proteście przeciw zabijaniu nienarodzonych dzieci będą reagować choć w połowie tak gorliwie jak na spalenie książek o magii...

Dobę później duchowny odpowiedział na krytykę kolejnym wpisem - o zupełnie innej wymowie.

Spalenie książek i innych przedmiotów nazwał "niefortunnym" i zaznaczył, że nie miało ono "charakteru prześmiewczego wobec jakiejkolwiek grupy społecznej czy religii" ani nie było "wymierzone w książki jako takie czy kulturę".

Jeśli ktokolwiek moje działanie odebrał w ten sposób, chciałbym w tym miejscu go bardzo serdecznie przeprosić - napisał ks. Jarosiewicz.

Podkreślił, że Fundacja "SMS z Nieba" w ciągu ostatnich pięciu lat "rozdała za darmo prawie ćwierć miliona książek, w tym też książki, które uratowaliśmy przed zniszczeniem w sytuacji likwidacji magazynów przez wydawnictwa".

Przyznał, że "niefortunna była także publikacja fotografii ukazujących zniszczenie książek i innych przedmiotów dobrowolnie przyniesionych przez uczestników rekolekcji, zwłaszcza że nie zawierała żadnych wyjaśnień".

Ksiądz poinformował o usunięciu kontrowersyjnego postu z profilu fundacji, "by nie generował kolejnych emocji".

Jeszcze raz bardzo przepraszam - zakończył wpis ks. Jarosiewicz.