Około 3 godziny trwała w Warszawie demonstracja przeciw zapowiedzianej reformie edukacji, w tym likwidacji gimnazjów. Pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole" protestowali nauczyciele, rodzice i samorządowcy. Na miejscu - jak informował nasz dziennikarz Michał Dobrołowicz - było kilka tysięcy osób. Organizatorzy szacowali, że manifestujących w stolicy zgromadziło się nawet 50 tysięcy. Manifestacja rozpoczęła się o 12, zakończyła ok. 15. Protestujący przeszli z pl. Piłsudskiego - Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem - na ulicę Wiejską. Pod Sejmem usypano "kopiec" z kredy. Miał on symbolizować "złamane kariery edukacyjne i zawodowe".
Zgromadzeni mieli ze sobą flagi, trąbki i transparenty, na których można było przeczytać m.in.: "Stop reformie edukacji", "Jesteśmy za ewolucją, nie za egzekucją", "Nie niszczcie naszego gimnazjum", "Gimnazja są super", "Nie zabijajcie edukacji", "Reforma - edukacyjny zamach stanu", "Dokąd zmierzasz, Polsko?", "Szczerzyć zęby prosta sprawa, a reforma nie zabawa" oraz "Protestuję, bo lubię uczyć". Wśród protestujących były osoby, które miały przyczepione długie papierowe nosy - jak tłumaczyli - "nosy Pinokia dedykowane minister edukacji Annie Zalewskiej".
W trakcie przemówień delegacja przedstawicieli wszystkich protestujących środowisk udała się do Pałacu Prezydenckiego, żeby złożyć petycję z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie ustaw wprowadzających reformę edukacji.
Następnie uczestnicy manifestacji Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i Alejami Ujazdowskimi przeszli na ul. Wiejską, gdzie usypali "kopiec" z kredy przed gmachem Sejmu. Kopiec ma symbolizować "złamane kariery edukacyjne uczniów oraz zawodowe nauczycieli".
Apelujemy do pani premier Beaty Szydło: Nie burzcie tego, co mamy - mówił do protestujących prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Chcemy zaprotestować przeciwko chaosowi, zamętowi i demontażowi polskiej oświaty, który jest realizowany przez działania MEN i znalazł odzwierciedlenie w projektach ustaw - powiedział.
Parę dni temu pani premier Beata Szydło powiedziała, że będziemy tworzyć dobrą i bezpieczną szkołę. Apelujemy z tego miejsca do pani premier - nie burzcie tego, co mamy, co wspólnie tysiące nauczycieli, rodziców, samorządów terytorialnych, dyrektorów szkół, a przede wszystkim uczniów zbudowało w ciągu siedemnastu lat; nie niszczcie dorobku gimnazjów - dodał.
Broniarz przekonywał, że "polska szkoła potrzebuje wsparcia, różnorodnej pomocy, ale na pewno nie potrzebuje pomocy w postaci koparek, spychaczy i dźwigów". Jak dodał, tak odbierane są planowane zmiany.
Chcemy w spokoju, przewidywalności, w bezpiecznej atmosferze pracować. Nie oczekujemy żadnej reformy, żadnego zamętu, żadnego chaosu w wersji pani minister Anny Zalewskiej. (...) Chcemy godziwego wzrostu płac - mówił Broniarz.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Stoję tutaj przed wami jako nauczycielka samodzielnego gimnazjum, która mówi "nie" reformie pani Zalewskiej. Mówię stanowcze "nie" chaosowi, mówię "nie" rozbiórce w oświacie, mówię "nie", bo nie wiem co się stanie z nami od września - mówiła z trybuny na pl. Piłsudskiego Barbara Chyłka, nauczycielka związana z ZNP - głównym organizatorem demonstracji.
Dziś polska szkoła nie potrzebuje destrukcji, lecz mądrych i przemyślanych zmian, dlatego też wszyscy razem powiedzmy "nie". "Nie" dla likwidacji gimnazjów i tworzenia molochów szkół - mówił z kolei nauczyciel historii Artur Sierawski z "Koalicji NIE dla chaosu w szkole".
Dorota Łoboda, z ruchu "Rodzice przeciw reformie edukacji", podkreśliła, że nie tylko nauczyciele, ale również rodzice nie chcą zmian w edukacji. Pani minister powołuje się na głos rodziców mówiąc, że to my chcemy tej reformy. Nie, pani minister, my tej reformy nie chcemy. My chcemy dla naszych dzieci nowoczesnej szkoły patrzącej w przyszłość, a nie w przeszłość, a przede wszystkim szkoły przewidywalnej. Takiej szkoły "dobra zmiana" dla naszych dzieci nie chce, zamiast tego proponuje nam zmianę złą - mówiła Łoboda.
Jestem rodzicem dziecka, które uczy się w gimnazjum nr 25 w Gdańsku, gimnazjum, które zostanie zlikwidowane - mówił z trybuny Andrzej Chmielewski, tata z inicjatywy "Zatrzymać Edukoszmar". Te zmiany, nie nazwę ich reformą, bo to są zmiany, a nie reforma, są nieprzemyślane, niezaplanowane, kolidują w wielu miejscach, są po prostu barbarzyństwem na miarę Hunów albo zaborów. Tak traktowana polska edukacja nie była od czasów zaborów - dodał rodzic.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
(abs, APA)