Przestrzegania podstawowych zasad higieny dotyczą kontrole rozpoczęte m.in. na koloniach w Białymstoku i okolicach. Ma to związek z przypadkami zachorowań na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Chorobę wywołują enterowirusy.

REKLAMA

Kontrole prowadzi powiatowa stacja sanepidu w Białymstoku wspólnie z kuratorium, ale też policją. Wstępne wyniki powinny być znane za kilka dni.

Nie chodzi o karanie organizatorów letniego wypoczynku mandatami, ale o zwrócenie im uwagi na to, by rzeczywiście pilnowali mycia rąk przez dzieci, a w toaletach było czysto, bo to ważne, aby enterowirus nie rozprzestrzeniał się - wyjaśniła epidemiolog Joanna Siemienkowicz z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku.

Zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych wywołane enterowirusem może objawiać się wysoką gorączką, bólem głowy, bólem gałek ocznych, sztywnością karku, światłowstrętem. Dzieci są hospitalizowane, leczenie jest objawowe, polega na podawaniu środków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych. Zachorowania nasilają się sezonowo, zwłaszcza latem i jesienią.

Sanepid edukuje jak można się zarazić, ale - jak podkreśla Siemienkowicz - w prowadzonych kontrolach nie chodzi o to, żeby na koloniach czy obozach leżały ulotki, których nikt nie czyta, tylko o to, by przestrzegać podstawowych zasad higieny. W łazienkach nie może zabraknąć mydła czy innych środków czystości. Opiekunowie powinni zwracać uwagę, by dzieci w trakcie kichania czy kaszlu zasłaniały usta, a na masowych imprezach w plenerze jeden sprzedawca nie dotykał np. i wafli do lodów i pieniędzy.

Chodzi o to, by dzieci faktycznie myły ręce. Maluch musi myć ręce pod nadzorem. Opiekunki muszą sprawdzać - widzieć mycie rąk przed jedzeniem, po wyjściu z toalety. To jest czynna edukacja - zaznaczyła Siemienkowicz.

Od początku czerwca do wtorku w Podlaskiem odnotowano 198 przypadków podejrzeń zachorowań na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych wywołane enterowirusami - wynika z najnowszych danych służb sanitarnych przekazanych we wtorek przez rzeczniczkę wojewody podlaskiego Joannę Gaweł. Potwierdzono 46 przypadków. 176 osób trafiło do szpitali, 80 z nich już wyszło do domów.

Według epidemiologów 198 podejrzeń choroby to dużo, zazwyczaj notuje się 2-3 przypadki w ciągu pół roku, jeśli w ogóle enterowirus jest zdiagnozowany. Ostatnio w Podlaskiem z powodu różnych typów enterowirusów zanotowano w 2005 r. 132 przypadki chorób.

Siemienkowicz poinformowała, że zidentyfikowano typ enterowirusa, który jest przyczyną obecnych zachorowań. To ECHO typ 30, który - jak dodała - nie uaktywniał się od wielu lat. Przypomniała, że ostatnio najwięcej osób z jego powodu - około 10 tys. - zachorowało w Polsce w 1996 r. Enterowirus daje łagodny przebieg choroby, zapadają na nią głównie dzieci, ale jego cechą jest też spora liczba zachorowań. Dla epidemiologa to książkowy standard i potwierdzenie, że nie mamy tu czegoś egzotycznego - podkreśliła Siemienkowicz.

Dodała, że teraz obserwowane jest ognisko tego enterowirusa w Białymstoku i powiecie białostockim, ale może pojawić się on w innych miejscach w Polsce. Mamy lato, spotykamy się, nikt tego nie ograniczy, to tak jak z grypą, bo to wirus - wyjaśniła. Zaznaczyła jednak, że nie jest to sytuacja groźna, ale reżim sanitarny jest konieczny, by nie przybywało chorych.

(jad)