Po wprowadzeniu ustawy antynikotynowej do katowickiego klubu palacza zapisało się blisko tysiąc osób. W tym czasie lokal był pięciokrotnie kontrolowany przez sanepid, a właściciele zapłacili dwa mandaty. Dlatego powiedzieli "dość" i teraz wypraszają z lokalu palących gości, by oddawali się nałogowi na zewnątrz.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Nie mamy już popielniczek, przyzwyczajamy klientów do wychodzenia na zewnątrz - mówi pracownica klubu. Być może teraz klienci, którzy przychodzili tam tylko dlatego, że można było zapalić, przeniosą się na… klatki schodowe.
Okazuje się, że tam palić wolno, bo w ustawie antynikotynowej jest dziura. Odkryli to poznańscy strażnicy miejscy, którzy wezwani przez niezadowolonego z palenia na klatce sąsiada, mogli tylko rozłożyć ręce.
Dostęp do klatki schodowej, co do zasady, jest zabezpieczony kluczem lub domofonem - czyta z instrukcji dla strażników Anna Nowaczyk ze straży miejskiej. Oznacza to, że klatka jest wydzielonym, zamkniętym miejscem, a w dodatku niepublicznym.
Piotr Glinkowski, Piotr Świątkowski