​W czwartek RMF FM jako pierwsze podało informację o interwencji prokuratury i ABW w pięciu kancelariach komorniczych w całej Polsce. Placówki są bowiem podejrzewane o pozyskiwanie olbrzymiej liczby danych osobowych z systemu PESEL. Co to wszystko oznacza?

REKLAMA

W systemie PESEL znajdują się m.in. takie dane, jak nasze imię i nazwisko, imiona i nazwiska rodziców, data i miejsce urodzenia, stan cywilny, numer aktu urodzenia, obywatelstwo, wszelkie dane związane z zawartymi związkami małżeńskimi (w tym imię, nazwisko i PESEL małżonka), adres zameldowania na pobyt stały oraz czasowy, seria, numer i data ważności dowodu osobistego oraz paszportu. To właśnie te informacje mogły trafić do osób stojących za całą akcją.

W sprawie najbardziej zastanawiające jest pytanie, czy te pięć kancelarii współpracowało ze sobą. Jak informuje portal zaufanatrzeciastrona.pl, istnieją wskazówki sugerujące, że za wyciekiem danych mogą stać nie tyle komornicy, co przestępcy, którzy przejęli kontrolę nad komputerami w kancelariach.

Również Prokuratura Okręgowa w Warszawie w komunikacie poinformowała, że z dotychczasowej analizy połączeń, wszystko wskazuje na zastosowanie złośliwego oprogramowania lub skryptów służących do automatycznego generowania zapytań o dane.

Z kolei portal niebezpiecznik.pl przypomina, że komputery komorników nie należą do trudnych celów ataku i co najmniej kilka w przeszłości spotkało się z natarciem hakerów. Serwis zaznacza jednak, że sam dostęp do bazy PESEL jest regulowany przez prawo - podłączyć się może do niej jedynie osobny komputer, bez połączenia z resztą sieci i wyposażony w odpowiednie certyfikaty. Oznaczałoby to, że komputery kancelaryjne albo nie wypełniały do końca tych wymagań, albo też problem dotyczy samego oprogramowania wspierającego połączenia z systemem PESEL.

Co daje sam dostęp do systemu? Otóż dysponując danymi z systemu PESEL przestępcy mogą znacznie łatwiej podszywać się pod kogoś. Mogą także podrabiać dowody osobiste w oparciu o wykradzione dane.