Nawet trzy miesiące może zająć komisji badania wypadków lotniczych sprawdzenie, co było przyczyną awaryjnego lądowania boeinga 737 dziś rano na warszawskim Okęciu. To wersja optymistyczna, która nie zakłada dodatkowych ekspertyz. 103 pasażerów samolotu zdecydowało się kontynuować podróż do Edynburga. Dwanaście innych osób zdecydowało się pozostać w kraju.

REKLAMA

Kontrole samolotów zostaną ewentualnie zaostrzone dopiero po zakończeniu prac komisji, która już dzisiaj wzięła się do pracy. Jej członkowie od kilku godzin są na lotnisku i rozmawiają m.in. z pilotami feralnego boeinga.

Właśnie po to jest prowadzone badanie, żeby określić, czy trzeba w jakimś zakresie tam kontrolę rozwinąć, rozszerzyć, czy też zwiększyć częstotliwość. Ale to dopiero po wynikach pracy zespołu badawczego i po ocenie komisji - informuje szef komisji Edmund Klich. Eksperci w swoim raporcie wydadzą odpowiednie zalecenia. Do tego czasu będą stosowane standardowe kontrole, przewidziane dla każdego typu samolotu.

Rzecznik przewoźnika mówił, że przed lądowaniem nie było paniki na pokładzie maszyny. Większość pasażerów, z którymi rozmawiała reporterka RMF FM, łamiącym się głosem i ze łzami w oczach opowiadała o tym, co działo się podczas „najdłuższej i najbardziej dramatycznej godziny” w ich życiu. Mówili o strachu i dymie, który – ich zdaniem – pojawił się na chwilę w samolocie. Jedna z pasażerek tak opisywała to, co działo się na pokładzie:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Dostałem drugie życie - powiedział jeden z mężczyzn. Wszystko było dobrze zorganizowane, super kapitan. To tylko wina maszyny - zaznaczył.

Niektórzy pasażerowie zapowiedzieli, że wystąpią o odszkodowania do linii lotniczych Centralwings.

Jak poinformował przedstawiciel Centralwings, czujnik w samolocie nie wykazał prawidłowego zamknięcia podwozia. Załoga maszyny zdecydowała się na powrót na Okęcie i poprosiła o status awaryjnego lądowania. Samolot krążył przez chwilę pomiędzy Mińskiem Mazowieckim a Warszawą. Następnie przeleciał nisko nad lotniskiem – było to konieczne do sprawdzenia stanu podwozia. Gdy służby lotniska stwierdziły, że podwozie się otwiera, zdecydowano o lądowaniu. Podwozie otworzyło się bezpiecznie, więc nie było ryzyka dla pasażerów. Ze względu na procedury bezpieczeństwa lądowanie miało status awaryjnego. Pasażerowie zostali wyprowadzeni z samolotu - powiedział reporterowi RMF FM Kamil Wnuk, rzecznik linii lotniczych Centralwings.

Po awaryjnym lądowaniu dwie osoby zostały przewiezione do szpitala. Pasażerowie opuszczali pokład maszyny po trapach ewakuacyjnych. Jedna osoba ma uraz nogi, druga zasłabła. Pozostali pasażerowie przebywają w hali lotniska.

Maszyna, która leciała z Warszawy do Edynburga, w zimie przeszła gruntowny przegląd techniczny. Flota Centralwings ma od 10 do 13 lat. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Agnieszki Milczarz:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio