"Polska może zdominować rynek kosmicznych technologii" – uważa Artur Chmielewski, polski inżynier pracujący w NASA. Musimy jednak skoordynować projekty powstające w kraju. Kolonizacja Kosmosu? "To kwestia kilkunastu, może kilkudziesięciu lat. W przyszłości będziemy tam latać na wakacje" – uważa naukowiec, z którym rozmawiał reporter RMF FM Bartłomiej Paulus.

REKLAMA

Bartek Paulus: Jakie są nasze szanse na to, by stać się częścią programów kosmicznych? Mamy studentów budujących łaziki marsjańskie, którzy testują wiertarki w Kosmosie, jakie są szanse, żeby te ich pomysły przełożyć na konkretne projekty?

Artur Chmielewski: Żeby te wszystkie technologie polskie, polskie umiejętności przełożyć na jakiś program kosmiczny, który jest rozpoznawalny na świecie, to to po prostu... wymaga koordynacji. Ludzie są naprawdę genialni. Są zdolni. Tylko nie ma tego rozpoznania produktu. To są rozłączone produkty, których ogólnie nie widzimy jako jakiś program kosmiczny Polski. Są studenci, oni genialnie coś robią. Są pewne produkty, które małe kompanie robią. Jest Instytut Badań Kosmicznych, ale to są rozłączone rzeczy.

Jeżeli to skoordynujemy to możemy szybko wkroczyć w wielki świat Kosmosu?

Uważam, że w tej chwili jest genialny moment. Nie tylko możecie wkroczyć w tej chwili, ale zdominować ten rynek. Przez wiele lat statki kosmiczne stawały się coraz większe i większe. Spójrzcie na łaziki na Marsie. Zaczęliśmy od takiego malutkiego, wielkości pudełka do butów. Teraz te łaziki są wielkości SUV-ów. Tak inżynierowie to budują. Zaczynają od czegoś mniejszego i chcą więcej, więcej funkcji, większe, mocniejsze, szybsze, dalsze... i to wszystko rośnie. W tej chwili w podboju kosmicznym jest tak, że nie można już sobie prawie pozwolić na te ogromne statki i one spadają do malusieńkich rzeczy wielkości smartfonów. I wy możecie w tym momencie, idealnym momencie wkroczyć, Polska może w to wkroczyć i naprawdę opanować rynek.

Misja Rosetty - czego się nauczyliśmy? Co dalej?

Już złożyliśmy pierwsze plany, żeby po misji Rosetty, która była misją europejską i naprawdę zaimponowała nam wszystkim. Nauczyliśmy się, NASA się nauczyło, że można być mniej konserwatywnym niż nasze loty są. My taką misję byśmy prowadzili w trzech misjach. Najpierw byśmy przelecieli obok niej, sfotografowali, zobaczyli, czy można w ogóle wylądować, czy ona wybucha, cała jej powierzchnia. Potem wysłalibyśmy orbitujący statek, który zrobiłby dokładne mapy i zadecydowalibyśmy, gdzie lądować. Potem byśmy wystrzelili lądownik. To zabiera przecież 30-40 lat na trzy misje. Także to, co Rosetta zrobiła w jednej misji, jest po prostu niesamowite. Bez precedensu. Bardzo podziwiamy Europejczyków, jeżeli chodzi o tę misję. NASA miała tam wkładu może jakieś dwadzieścia procent. Instrumenty dostarczaliśmy, duże anteny na powierzchnię, kierowaliśmy pewnymi rzeczami, ale Europejczycy to świetnie zrobili.

Na te główne pytania udało się odpowiedzieć. Ludzie sobie na ziemi, nie wiem czy zdają sprawę, ale w pewnym momencie ta cała woda wyschła na powierzchni ziemi. Nie było żadnej wody. Potem powróciła. Ale skąd ona się wzięła? Hipoteza była, że był taki wiek na Ziemi, kiedy setki tysięcy komet bombardowały naszą powierzchnię i naukowcy myśleli, że ta woda została przyniesiona przez komety. Także inne czynniki do życia. Okazało się, że ta woda jest inna. Nauczyliśmy się też wiele innych rzeczy o kometach. Są tam te wszystkie chemikalia na zastartowanie życia. Nauczyliśmy się, jak takie komety funkcjonują. Co jest w środku.

Co dalej?

Dalej planujemy misję, która weźmie, przywiezie na ziemię cząstki tej komety, żeby je zbadać w laboratorium na ziemi. Teraz się przerzucamy trochę na przerzucenie tych światów wodnych, tych oceanów, które są podskórne na wielu księżycach.

Kiedy skolonizujemy Kosmos? Kiedy na orbicie pojawią się stacje kosmiczne z setkami, tysiącami mieszkańców?

Ludzie to myślą o tym, że to jest taka wizja z filmów science fiction. To science fiction jest, ja powiem, jak nie kilka to kilkanaście lat przed nami. Jednego dnia to się stanie, że rakieta wyniesie tego turystę, już prawie były pierwsze próby. Te rakiety będą za dziesięć lat i każdy z nas będzie mógł tam polecieć. Druga faza to będą hotele orbitujące wokół ziemi. To też się stanie. Jak sobie szybko właściciele kasyn zdadzą sprawę, że na przykład nie ma podatków i okaże się, że taki koszt stacji kosmicznej jest o wiele mniejszy niż te podatki, które płacą w ciągu jednego roku może... Także to szybko pójdzie. To kwestia lat. Myślę, że na orbitę ziemską przeniesiemy się bardzo szybko i będzie to nawet takie miejsce wakacyjne.

**

Artur Chmielewski gości we Wrocławiu na konferencji Innowacyjna Europa 2017 - Fly me to Mars, którą zorganizowały wspólnie Wrocławski Park Technologiczny oraz Koalicja na rzecz Polskich Innowacji.