Kolejni ratownicy medyczni z województwa lubuskiego, pracujący na kontraktach, złożyli na biurkach swoich szefów wypowiedzenia - informuje reporter RMF FM Mateusz Chłystun. Ich okres zacznie obowiązywać od jutra. Chodzi o obsadę stacji pogotowia w Sulechowie, której pracownicy poszli w ślady ratowników z pobliskiego Gorzowa.

REKLAMA

Wypowiedzenia mają trzymiesięczny okres, więc jeśli postulaty medyków nie zostaną spełnione, odejdą z pracy z końcem listopada.

Wtedy w tamtejszej stacji zostanie zaledwie ośmioro pracowników etatowych, co jak mówią ratownicy, uniemożliwi obsadzenie dwóch stacjonujących w tym mieście karetek. Zanim medycy z Sulechowa złożyli wypowiedzenia, informowali dyrekcję o swoim przemęczeniu. Przechodzili na zwolnienia lekarskie. Ich przełożeni, choć początkowo obiecywali podwyżki, kilka dni później zmienili zdanie.

Od tamtej pory z ratownikami nikt nie rozmawiał. Bywały dni, że tamtejsze karetki przez brak obsady w ogóle nie wyjeżdżały do pacjentów, a rejon musiały obsługiwać karetki z Zielonej Góry.

Ratownicy oczekują rozmów, w urzędzie wojewódzkim mają się odbyć w najbliższy piątek. Wiadomo, że mają dotyczyć sytuacji ratowników w całym regionie. Jak poinformował reportera RMF FM szef biura wojewody lubuskiego - urząd nie czuje się stroną w tym sporze, a jedynie pośrednikiem między dyrekcją i zespołami, a wojewoda ma związane ręce, bo czeka na konkretne kroki ministerstwa zdrowia w tej sprawie.