Dostarczali do huty bezwartościowy złom, a inkasowali pieniądze jak za surowiec najwyższej jakości. Śląska policja zatrzymała pięć osób podejrzanych o oszustwa wobec dawnej Huty Katowice. Zakład stracił na tym co najmniej 27 milionów złotych.

REKLAMA

Proceder polegał na uznawaniu dostarczanego do huty bezwartościowego złomu za surowiec najwyższej jakości. Pracownicy huty przyjmowali za to od handlarzy złomem wysokie łapówki - wynika ze śledztwa.

O zatrzymaniu kolejnych osób zamieszanych w tę sprawę - dostawców złomu - poinformował w czwartek rzecznik prowadzącej postępowanie Prokuratury Okręgowej w Katowicach Tomasz Tadla.

Ponieważ śledczy zarzucili im, że z oszukiwania huty uczynili sobie stałe źródło dochodu, może im grozić nawet 15 lat więzienia. Śledczy domagali się aresztowania podejrzanych, sąd jednak odrzucił te wnioski, ustanawiając wobec nich dozór policji. Prokuratura zapowiada zażalenie na tę decyzję.

Jak poinformował Tadla, dotychczas w całej sprawie zarzuty postawiono 33 osobom, część z nich trafiła do aresztu. Kilku spośród podejrzanych zdecydowało się na współpracę z prokuraturą.

Z ustaleń śledztwa wynika, że w skład gangu wchodzili ściśle ze sobą współpracujący dostawcy oraz pracownicy huty - kontrolerzy jakości i tzw. klasyfikatorzy, odpowiedzialni za określanie gatunku dostarczanego do huty złomu.

Proceder trwał pięć lat. W tym czasie kilkadziesiąt osób doprowadziło do wyrządzenia szkody na kwotę 27 mln zł - powiedział prok. Tadla. Zaznaczył, że aby dokładnie ustalić straty, prawdopodobnie trzeba będzie powołać biegłego.

Na podejrzanych ciążą zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustwa na szkodę huty, przyjmowanie łapówek i poświadczenie nieprawdy w dokumentach.

Nielegalne operacje związane ze złomem to nie pierwsza tego typu afera w dawnej Hucie Katowice, która obecnie jest częścią koncernu hutniczego Mittal Steel Poland. W 2004 roku policja i prokuratura rozpracowały grupę pracowników i ochroniarzy huty, która w latach kradła z zakładu złom - w sumie co najmniej 50 ciężarówek. Gdy nielegalny interes nabrał tempa, przejęli go trzej mężczyźni. Zaczęli oni zastraszać, bić i szantażować złodziei, którzy w końcu sami opowiedzieli o sprawie policji.

Złodzieje zaczynali od wynoszenia co bardziej wartościowego złomu w teczkach. Potem złom, zamiast trafić do pieca, ładowany był na ciężarówki i - dzięki współpracy ochroniarzy - wyjeżdżał za bramę i trafiał do skupu, skąd po jakimś czasie sprzedawany był hutom.