Porozumienie o zawieszeniu broni jest zaledwie początkiem izraelsko-palestyńskiej drogi do pokoju - podkreślał wczoraj w Jerozolimie sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, apelując do obu stron o podjęcie odważnych kroków. Obiecywał, że międzynarodowa społeczność zrobi wszystko co w jej mocy by pomóc w przywróceniu pokoju na Bliskim Wschodzie.

REKLAMA

"Mam nadzieję, że żadna ze stron nie będzie chciała się wycofać czy też spowalniać procesu. Liczę na postępy i właśnie w ich osiągnięciu jesteśmy gotowi pomóc jak tylko możemy" – powiedział Annan. Przy okazaji jego wizyt na Bliskim Wschodzie pojawiły się pierwsze poważne rozdźwięki w izraelskim rządzie jedności narodowej. Dotyczyły planowanego na spotkania ministra spraw zagranicznych Szimona Peresa z liderem Palestyńskiej Autonomii Jaserem Arafatem i Annana w Ramallah. Spotkanie nie doszło do skutku, gdyż Peres nie dostał na nie pozwolenia od premiera Ariela Szarona. Według premiera w obecnych warunkach spotkanie Peresa z Arafatem oznaczałoby, że Izrael zgadza się na rokowania pod presją zbroją Palestyńczyków. Tego zaś rząd Szarona chce uniknąć za wszelką cenę, by nie być zmuszonym do ustępstw terytorialnych. Szef dyplomacji Szimon Peres obraził się dodatkowo, gdyż premier zakazał mu spotkania z Arafatem zawiadamiając o tym w trakcie wywiadu radiowego. Zdaniem Peresa, Palestyńczycy zmniejszyli w dużym stopniu natężenie przemocy, na co Izrael powinien odpowiedzieć całkowitym odblokowaniem Autonomii Palestyńskiej. Tymczasem premier Szaron jest zupełnie odmiennego zdania twierdząc, że strona palestyńska nadal łamie porozumienie o zawieszeniu broni.

Wczoraj rano palestyński zamachowiec próbował wysadzić wózek wyładowany materiałami wybuchowymi w pobliżu izraelskiego posterunku w południowej części Gazy. Ładunek eksplodował jednak przedwcześnie. Kilka godzin później izraelski żołnierz został lekko ranny, gdy wojskowy samochód którym jechał został ostrzelany w pobliżu Nablusu na Zachodnim Brzegu Jordanu.

foto RMF FM

00:50