Komisja Nadzoru Finansowego odmawia podania informacji, czy skontroluje zaangażowanie banku Pekao SA w budowę wieżowców dla spółki Srebrna powiązanej z Prawem i Sprawiedliwością. "Gazeta Wyborcza" ujawniła nagranie rozmowy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, z której wynika, że ustalał on finansowanie tej inwestycji z prezesem banku Michałem Krupińskim. Opozycja twierdzi, że odbyło się to z pominięciem procedur.

REKLAMA

KNF oficjalnie informuje, że nie ujawnia działań wobec kontrolowanych banków. Opozycja boi się, że to oznacza, iż KNF chce sprawę zamieść pod dywan. Prezes banku podejmuje decyzje polityczne na telefon. Dzisiaj już wiemy, po co była repolonizacja banku Pekao SA - mówi Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej.

Pekao SA informuje tymczasem, że prezes Michał Krupiński nie podejmuje decyzji kredytowych w tym banku. Przekonuje, że każdy kredyt udzielany jest po analizie, a decyzję podejmuje komitet kredytowy, w skład którego nie wchodzi prezes Michał Krupiński.

"Gazeta Wyborcza" ujawnia: "Taśmy Kaczyńskiego. Tak prezes PiS prowadzi biznes"

Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie - mówi Jarosław Kaczyński. "Gazeta Wyborcza" we wtorkowym wydaniu ujawnia nagranie, na którym prezes PiS opowiada za zamkniętymi drzwiami o wartej 1,3 mld zł inwestycji spółki Srebrna. Chodzi o nagrania rozmów w centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie i dokumenty dotyczące wielkiej inwestycji spółki. Zdaniem gazety, nagrania, pokazują kulisy dyskretnych negocjacji oraz Jarosława Kaczyńskiego w szczególnej, nowej roli.

Według "Gazety Wyborczej" z nagrań wynika, że Jarosław Kaczyński to biznesmen twardo stąpający po ziemi. Jak czytamy, na działce, na której w latach 90. uwłaszczyło się środowisko jego poprzedniej partii Porozumienie Centrum (prezes PiS mówi, że stało się to, gdy rządzili "komuniści"), Srebrna chce wybudować biurowiec wysoki na 190 m - dwie "bliźniacze" wieże.
"Przygotować inwestycję mają firmy Geralda Birgfellnera, Austriaka, który choć jest rodzinnie powiązany z Jarosławem Kaczyńskim, uważa, że został w tej sprawie oszukany. Na nagraniu słychać, jak Jarosław Kaczyński zwleka z zapłatą za wykonaną przez Birgfellnera pracę. W biurowcu mają się mieścić m.in. apartamenty, hotel i siedziba fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, który dzisiaj znajduje się w willi na warszawskim Żoliborzu, tuż obok domu Jarosława Kaczyńskiego.W radzie fundacji jest prezes PiS. Fundacja jest jednocześnie właścicielem spółki Srebrna" - czytamy we wtorkowym wydaniu gazety.

TU ZNAJDZIESZ DZISIEJSZY ARTYKUŁ GAZETY WYBORCZEJ

Gazeta twierdzi, że na nagraniu prezes PiS Jarosław Kaczyński ożywia się, gdy słyszy, że fundacja może mieć 30 proc. dochodu z wynajmu biurowca rocznie. Wzorem są deweloperskie interesy Tadeusza Rydzyka. Dobrze słyszeć, bo ja dzisiaj będę z nim [Rydzykiem] rozmawiał - podkreśla. Pomóc miał kontrolowany przez państwo bank Pekao SA kredytem do 300 mln euro. "Jego prezes to Michał Krupiński, "złote dziecko" PiS i protegowany Zbigniewa Ziobry, wcześniej szef PZU z nominacji rządu Beaty Szydło" - czytamy.

Nagranie, które we wtorek publikuje gazeta, zaczyna się w czasie, gdy prezes Kaczyński zawiesza projekt budowy biurowca. Ale nie z braku pieniędzy. Denerwuje się, że warszawski ratusz pod rządami Platformy Obywatelskiej blokuje warunki zabudowy - donosi gazeta.

Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie - podkreśla kilka razy Jarosław Kaczyński w rozmowie z 27 lipca 2018 r.

Zdaniem "Wyborczej", z kolejnych fragmentów nagrań wynika, że nie chodzi tylko o wybory w Warszawie, ale też o wybory do parlamentu w 2019 r. i że gdyby informacje o przygotowaniach do inwestycji i toczonych negocjacjach wyszły na jaw, byłoby to zabójcze politycznie dla PiS. "Partia buduje wieżowiec", "to nie do obrony", "chodzi o medialny atak", "to jest polityka" - miał wyliczać Kaczyński.

Gazeta podaje, że Austriak był od 2017 r. zaangażowany w projekt budowy dwóch 190-metrowych wieżowców. Jego wynagrodzenie po wybudowaniu "dwóch wież", miało wynosić 3 proc. wartości inwestycji, czyli ok. 9 mln euro (ok. 39 mln zł). Po wstrzymaniu inwestycji przez Jarosława Kaczyńskiego, zarząd spółki odmówił zapłaty. Birgfellner udał się do prezesa Kaczyńskiego, z którym łącznie w sprawie projektu spotykał się od maja 2017 roku 16 razy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

"Wszystko wiem, przecież ja nie chcę nikogo oszukiwać"

W nagranej rozmowie Birgfellner przekonuje Jarosława Kaczyńskiego, że "nie jest oszustem" i przedstawia dokumenty potwierdzające wykonane przez niego prace. Prezes PiS potwierdza, że plan inwestycji został wstrzymany. Wszystko wiem, przecież ja nie chcę nikogo oszukiwać. Ja wiem, że to wszystko było robione dla nas. Ja bym chciał zapłacić, tylko muszą być do tego podstawy w papierach. Gdyby do tych wszystkich opracowań, które tu są, były dołączone rachunki. Ile to kosztowało, znaczy, jaka firma za to bierze - mówił prezes PiS cytowany przez "Wyborczą".

Jarosław Kaczyński proponuje też Austriakowi, aby wystąpił o zapłatę do sądu. Według mnie to najprostsza droga, żeby tę sprawę załatwić. Ja wtedy będę mógł być może jakoś w tej sytuacji przekonać zarząd do tego, żeby poszli na ugodę (...). Jeżeli chodzi o mnie, to spokojnie mogę zeznać przed sądem, że tak, to było robione dla spółki Srebrna - tłumaczy.

Jarosław Kaczyński odnosi się też w rozmowie do działań władz stolicy, które nie chcą wydać odpowiednich dokumentów umożliwiających budowę wieżowców. Tamci nielegalnie nam to uniemożliwiają. I w związku z tym nie mamy innego wyjścia, jak to załatwić, ponieważ jesteśmy uczciwi i chcemy załatwić sprawy finansowe - podkreśla prezes PiS, nakłaniając Austriaka do złożenia pozwu przeciw Srebrnej. Jarosław Kaczyński informuje też, że sam rozważa wystąpienie z pozwem przeciw stołecznemu ratuszowi i politykom PO, którzy "odgrażali się, że nigdy nie pozwolą" na budowę.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie "Wyborcza", w ubiegły piątek prawnicy Birgfellnera - Roman Giertych i Jacek Dubois - wysłali do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego". Austriacki biznesmen zarzuca prezesowi partii rządzącej "dokonanie oszustwa wielkich rozmiarów".