REKLAMA

Bogdan Rymanowski: Jak powiedział Dariusz Szymczycha jest pan jednym z najmocniejszych kandydatów do Konwentu Unii Europejskiej. Będzie pan w Konwencie?

Józef Oleksy: Nie wiem. Zależy to od czynników oficjalnych.

Bogdan Rymanowski: Od czynników oficjalnych, czyli od kogo?

Józef Oleksy: Prezydium Sejmu, Marszałek Sejmu, Izba, bo gdyby to wchodził w grę to byłoby to głosowanie w Sejmie lub w Prezydium Sejmu.

Bogdan Rymanowski: Ale nie ma pan nic przeciwko?

Józef Oleksy: Jestem w tej dziedzinie zaangażowany i dużo wiem, więc nie mogę nie być gotowy.

Bogdan Rymanowski: Skoro pan dużo wie panie premierze, to kiedy pan premier Miller powie polskim rolnikom brutalną prawdę, że nie mają co liczyć na takie same dopłaty do produkcji rolnej jak rolnicy z Francji czy Niemiec?

Józef Oleksy: To nie premier mówi, to mówi Unia Europejska i nie mówi jeszcze tego wprost, tej brutalnej - jak pan mówi – prawdy. Wciąż żyjemy nadzieją, że to tak nie będzie. Wiele wskazuje na to, że Unia Europejska nie wyasygnuje kwot na pełne dopłaty, tak jak się należy każdemu krajowi członkowskiemu i jego rolnikom. To jest niedobra modyfikacja, gdyby tak się stało. Nie moglibyśmy uważać, że to jest równoprawność traktowania.

Bogdan Rymanowski: Panie premierze powiedzmy konkretnie. Chodzi o to, że zamiast 1700 euro, Unia rocznie chce dać polskim rolnikom zaledwie 400 euro. Czy Sojusz może się zgodzić na taką dopłatę, na taką redukcję?

Józef Oleksy: Jeszcze niedawno była mowa, że być może w ogóle w pierwszym etapie nie będzie dopłat bezpośrednich. Dziś te rozmowy toczą się już bardziej elastycznie i słyszymy, że 20-25 procent być może będzie możliwe.

Bogdan Rymanowski: Ale te 400 euro to nasz sukces?

Józef Oleksy: Sukcesem będzie wejście Polski do Unii Europejskiej, a niedogodności - przejściowo podkreślam, bo to jest dyskusja o przejściowej stawce dopłat bezpośrednich – przejściowo te niedogodności trzeba będzie pewnie wytrzymać. Ale ja nic nie przesądzam i wciąż mi się wydaje, że w UE powinno nastąpić większe zrozumienie, że dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników to jest to minimum równoprawności w konkurowaniu.

Bogdan Rymanowski: Ale czy powinniśmy stawiać tu bardzo twarde warunki, czy powinniśmy powiedzieć: panowie tysiąc euro i nie ma mowy o mniejszej kwocie?

Józef Oleksy: Na pewno rząd powinien stanowczo negocjować w tej sprawie i wierzę, że to czyni, nawet wiem, że to czyni. Pamiętajmy jednak, że to Polska jest stroną która aplikuje do UE, a nie stroną, która dyktuje warunki.

Bogdan Rymanowski: Będziemy musieli przyjąć wszystkie warunki Brukseli?

Józef Oleksy: Nie wszystkie. Już niektóre przecież modyfikowaliśmy na korzyść Polski i Unia to rozumiała. Natomiast w tej sprawie, gdzie chodzi o pieniądze, które oni dają, upór i stanowczy sprzeciw niewiele daje, bo chodzi o pieniądze, które trzeba znaleźć.

Bogdan Rymanowski: Czy zdementowana informacja o wprowadzeniu opłat za naukę i leczenie to kolejna wpadka rządu, czy też zbytnia szczerość wicepremiera Belki?

Józef Oleksy: To jest zbytnia szczerość myślę i jednocześnie wpadka, dlatego że jeśli premier musi dementować w ciągu dwóch dni wypowiedź swojego ministra finansów to nie jest to dobry sygnał. Z drugiej jednak strony o tyle szczerość, że wcześniej czy później pojawi się problem zakresu bezpłatności konstytucyjnych świadczeń, bo już dziś przecież niektóre z nich nazwane w Konstytucji jako bezpłatne są obudowane różnymi formami opłat.

Bogdan Rymanowski: Ale czy to jest tak, że wicepremier Belka – tak jak przed wyborami wyszedł przed szereg? Za dużo powiedział?

Józef Oleksy: Ja nie używam takich określeń. Po prostu nazwał jedną z myśli, która mu towarzyszy w dyskusjach i różnego typu przemyśleniach, ale on nie zapowiadał żadnej decyzji. Mówił tylko o tym, że i w jego wyobrażeniu pewne te usługi powinny podlegać odpłatności. To źle zabrzmiało. Dobrze, że premier to natychmiast zdementował, dlatego że w tak ważnych, delikatnych sprawach – de facto systemowych i konstytucyjnych – nie powinno być sygnałów niezrozumiałych czy zaskakujących.

Bogdan Rymanowski: Lewica nie może sobie pozwolić na takie decyzje?

Józef Oleksy: Lewica ma powinność większej wrażliwości w obszarze usług społecznych. Na całym świecie tak jest, i dlatego to jest delikatna sprawa i nawet gdyby finansowo-ekonomiczna konieczność wiodła do jakiejś częściowej odpłatności, to trzeba to zrobić z dużym przygotowaniem, dobrą dyskusją i naświetleniem wszystkich okoliczności.

Bogdan Rymanowski: To nie jest jak pan to nazywa powinność większej wrażliwości, co po prostu obawa o utratę własnego elektoratu – że tego by wam nie wybaczył.

Józef Oleksy: To nie jest sprawa taktyki i kunktatorstwa. Ten rząd nie skrywa, że mówi prawdę we wszystkich trudnych kwestiach od dziury budżetowej i kryzysu finansów publicznych włącznie. Ponieważ to jest krótki czas po wyborach, to nie ma tego aspektu, że rząd musi zabiegać o wzrost popularności, bo i tak ona z powodu trudnych decyzji nieco pada.

Bogdan Rymanowski: A takie nieporozumienia między wicepremierem a premierem, że premier musi dementować to co sugeruje wicepremier to jest wszystko w porządku? To świadczy o dobrej komunikacji rządu?

Józef Oleksy: To nie są nieporozumienia. Wicepremier w końcu zarządzający gospodarką ma możność samodzielnego formułowania poglądów, a premier z punktu widzenia swojej polityki całościowej ma prawo to korygować.

Bogdan Rymanowski: Ale sam pan powiedział panie premierze, że to wpadka na początku.

Józef Oleksy: Wpadka z punktu widzenia pewnego zaskoczenia publicznego, które to wywołało.

Bogdan Rymanowski: Doradca premiera, profesor Stanisław Gomółka mówi, że to dobry pomysł - mówię o pomyśle wicepremiera Belki – bo ten pomysł umożliwi nam otrzymanie z Brukseli 7 miliardów euro, a do tego potrzebne jest uzbieranie jednej trzeciej tej sumy przez polska stronę.

Józef Oleksy: Nie sądzę, aby pan Gomółka mówiła akuratnie o sprawach usług społecznych jako źródle uzbierania pieniędzy na uzupełnienie kofinansowania a Unią Europejską. Nie zgodził bym się z tym, żeby szukać pieniędzy w usługach społecznych dla znalezienia tej kwoty, która jest konieczna, żeby uzyskać pieniądze z UE, bo muszą one być. To jest te półtora miliarda minimum, żeby te 6-7 miliardów otrzymać. Ale to jest piosenka 2004 roku, a nie dzisiejszej chwili a o usługach społecznych mówiono dziś.

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa