Łódzka prokuratura skierowała do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego w tzw. seksaferze Stanisława Łyżwińskiego. Śledczy motywują wniosek grożącą posłowi surową karą i obawą matactwa. Grozi mu do 10 lat więzienia.

REKLAMA

W sobotę poseł przez 6 godzin był przesłuchiwany w łódzkim szpitalu MSWiA. Łyżwiński złożył wyjaśnienia, ale nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Zobacz również:

Łódzka prokuratura okręgowa przedstawiła posłowi Łyżwińskiemu łącznie siedem zarzutów. Według śledczych, zgwałcił on kobietę i popełnił przestępstwo łapownictwa polegającego na "przyjmowaniu bądź żądaniu w związku z pełnioną funkcją publiczną posła na Sejm korzyści osobistych o charakterze seksualnym". Poseł jest także podejrzany o wykorzystywanie bądź usiłowanie wykorzystania seksualnego "poprzez nadużycie stosunku zależności" czterech kobiet, w tym Anety Krawczyk.

Według prokuratury, Łyżwiński nakłaniał także tą ostatnią do przerwania ciąży oraz podżegał do porwania biznesmena Zbigniewa B. i przetrzymywania go jako zakładnika w celu zmuszenia go do zapłaty 500 tys. zł. Posłowi grozi kara do 10 lat więzienia.

W piątek Łyżwiński zostać przewieziony do łódzkiej prokuratury karetką ze szpitala w Gdańsku, gdzie przebywał od poniedziałku z podejrzeniem choroby wieńcowej. Możliwość postawienia posłowi zarzutów i jego przesłuchanie to efekt czwartkowej decyzji Sejmu, który uchylił Łyżwińskiemu immunitet oraz wyraził zgodę na jego zatrzymanie i ewentualne aresztowanie.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ubiegłego roku, po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłej dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.