Prokuratura wojskowa dostała opinię ws. zdjęć satelitarnych z rejonu katastrofy smoleńskiej. Chodzi m.in. o brzozę w którą przed katastrofą uderzył Tu-154M. Opinia Służby Wywiadu Wojskowego ma 11 stron. Dokument został ujawniony przez prokuraturę.

REKLAMA

W opinii porównującej zdjęcia satelitarne z 5 i 12 kwietnia 2010 r. napisano m.in., że "w tym okresie nastąpiło złamanie drzewa. Mogło ono nastąpić wskutek zderzenia z nim samolotu". Specjaliści potwierdzili także, że drzewem tym jest brzoza opisana później w protokole z oględzin miejsca katastrofy z 7 grudnia 2011 r.

W dokumencie znajdują się również zdjęcia, na których zaznaczono brzozę oraz inne pobliskie obiekty. Prokuratura wojskowa wystąpiła o opinię pod koniec października.

Tezę, że drzewo zostało złamane 5 kwietnia 2010 r., przedstawił na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. przyczyn katastrofy Chris Cieszewski z Uniwersytetu Georgii. Antoni Macierewicz (PiS) mówił wtedy, że prokuratura nie ma ekspertyzy świadczącej o tym, że brzoza nie została złamana przed 10 kwietnia 2010 r. Jeśli ma, niech pokaże - dodał.

NPW informowała wtedy, że z dwóch opinii - sporządzonych przez Służbę Wywiadu Wojskowego oraz firmę SmallGIS - które były w posiadaniu prokuratury wojskowej nie wynika, żeby brzoza w Smoleńsku została uszkodzona przed 10 kwietnia 2010 r. Oprócz tego - jak informowano - śledczy mają zeznania świadków, którzy widzieli moment podchodzenia do lądowania samolotu. Z zeznań wynikało, że doszło do uderzenia lewym skrzydłem maszyny w drzewo, wskutek czego brzoza złamała się.

Zabezpieczono fragmenty drzewa

W październiku ubiegłego roku do badań laboratoryjnych odcięte zostały przez polskich specjalistów "dwa fragmenty brzozy". W czasie pobytu polskich prokuratorów i biegłych w Rosji na przełomie lutego i marca tego roku odcięte fragmenty poddano oględzinom wspólnie z rosyjskimi specjalistami. Pobrany i zabezpieczony materiał - w tym dokonane odlewy - wpłynął z Rosji do polskiej prokuratury w czerwcu. Potem trafił on do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Opinia laboratorium wciąż jest przygotowywana.


Śledczy wojskowi informowali również, że brzoza, w którą uderzył samolot, została przełamana na wysokości około 666 cm. W raporcie komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera wysokość przecięcia brzozy określono na 5,1 m. W raporcie komisji Millera podano wysokość uderzenia w brzozę, które doprowadziło do oderwania końcówki skrzydła, a nie wysokość przełamania drzewa - tłumaczył 1,5-metrową różnicę uczestniczący w pracach komisji Maciej Lasek.

ug