Kontrowersje wywołała w Sopocie decyzja w sprawie ogródków przed Krzywym Domkiem na słynnym Monciaku. Dwie kawiarnie i jedna restauracja nie dostały zgody miasta na wystawienie stolików w plenerze, bo... bywalcy znajdujących się w tym samym budynków klubów i dyskotek regularnie zakłócają ciszę nocną.

REKLAMA

Ogródki przed Krzywym Domkiem w tym sezonie już stanęły i zdążyły zniknąć. Po kilku dniach zostały rozebrane. Trochę dziwnie. Taka pustka, ale myślę, że będzie ogródek - mówi nam mężczyzna pracujący przy Monciaku. Wygląda jednak na to, że ogródki szybko przed Krzywy Domek nie wrócą. Powód? Konflikt miasta z zarządcami obiektu. Chodzi o zakłócanie ciszy nocnej.

Dwie kawiarnie i restauracja z Krzywego Domku już liczą straty. Brak stolików przed lokalami oznacza, że w sezonie odwiedzi ich zdecydowanie mniej klientów niż zazwyczaj. Tutaj chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. O dochód, który pan prezydent z dnia na dzień po prostu mi zabrał. Obroty spadły - nie przesadzam - o dobre 60 procent. W sezonie to jest po prostu niemożliwe, żebym ja mogła się utrzymać z tych dochodów, które mam teraz - przyznaje menager w jednej z kawiarni. Dodaje, że nie rozumie dlaczego jako przedsiębiorca ma odpowiadać za przewinienia innych przedsiębiorców. Lokal nie był nigdy wcześniej ukarany za zakłócanie ciszy nocnej. Nie było nawet policyjnych interwencji związanych z hałasem. Nie mogło być, bo kawiarnia zamykana jest przed 22. Charakter lokalu jest typowo usługowy. To jest typowa, najzwyczajniejsza kawiarnia. Tutaj pije się kawę. W dobrą pogodę, aż żal nie usiąść na zewnątrz, na słońcu i nie wypić spokojnie kawy. Alkohol oczywiście też mamy, ale jest on niskoprocentowy i tutaj nikt nie stwarza jakichkolwiek hałasów. O 21:30 mamy już zamkniętą kawiarnię, ogródek jest zwinięty. O 22 nie ma już tutaj nikogo - tłumaczy menager.

Podobnie sytuację oceniają w sąsiedniej restauracji. Ta co prawda czynna bywa nawet do 23, ale także nigdy nie było kar za nadmierny hałas. Od blisko 10 lat restauracja wystawiała na Monciaku ogródek. Podobnie miało być w tym sezonie. Standardowo procedura wygląda w ten sposób, że najpierw się składa wniosek do Urzędu Miasta o opinię dotyczącą wystroju ogródka, czyli do plastyka miejskiego. I taką opinię pozytywną otrzymałyśmy. Później złożyliśmy wniosek o zajęcie pasa drogowego do Zarządu Dróg i Zieleni. Tam opinii ani decyzji nie otrzymałyśmy żadnej. Miała ona być tylko formalnością. Otrzymałam jednak telefoniczną informację, że zgody nie będzie. Przyczyną jest rzekomo hałas i zakłócanie porządku na ulicy Bohaterów Monte Cassino - tłumaczy nam kobieta kierująca restauracją.

Zbiorowa odpowiedzialność

W sopockim Urzędzie Miasta potwierdzają, że w najbliższe wakacje turyści nie będą mogli usiąść w ogródkach przed Krzywym Domkiem. Prezydent kurortu wprost przyznaje, że miasto jest w konflikcie z zarządem tego budynku. Jest takie zarządzenie, które funkcjonuje w Sopocie, że jeżeli ktoś zakłóca porządek i jest to udokumentowane i jest to powtarzające się, traci prawo do ogródka. Traktujemy Krzywy Domek jako całość. Dlatego, że jest jeden właściciel. On też wskazuje, kto ma prawo do tego ogródka. Skoro tak, to musi też brać odpowiedzialność za tych wszystkich, którzy u niego działają - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.

Wniosek o zgodę na wystawienie ogródków, a dokładniej o zgodę na zajęcie pasa drogowego składa jednak nie Krzywy Domek, a poszczególni przedsiębiorcy, którzy wynajmują w budynku lokale. I choć oni nie byli karani za zakłócanie ciszy nocnej, to zgody na ogródki i tak nie dostaną. Dla miasta nie ma bowiem znaczenia fakt, że swoją działalność prowadzą w dzień, a nie w nocy. Tak jest, że Krzywy Domek nie może sobie chyba dać rady, albo nie chce sobie dać rady z lokalami, które zakłócają ciszę nocną i nie dają spać okolicznym mieszkańcom. Wynika to może z chęci zarobienia za dużej ilości pieniędzy. "To nie my to, to oni". Takie stare powiedzenia. "Ja nic nie widziałem, to oni zrobili, a ja tam tylko gotowałem w kuchni". Trudno jest ocenić, z którego lokalu ten hałas się wydobywa. Ten hałas się wydobywa z Krzywego Domku - podkreśla Karnowski.

"Trudno nam to zrozumieć"

Dyrekcja Krzywego Domku, która nie ucieka od problemu zakłócanie ciszy nocnej, nie zgadza się jednak z argumentacją miasta w kwestii ogródków. Krzywy Domek jest tylko jednym z wielu budynków przy Monciaku, w których działają lokale gastronomiczne i rozrywkowe. Trudno nam wobec tego zrozumieć, jakie podstawy mieli sopoccy urzędnicy do wydania tej decyzji. Na pewno ani najemcy, którym cofnięto zgody na ogródki, ani administracja budynku nie dają powodów do takiego postępowania - przyznaje Piotr Woronkowicz, dyrektor Krzywego Domku.

Turyści i mieszkańcy, których pytaliśmy o decyzję miasta w sprawie ogródków, przyznają, że jest kontrowersyjna. Oczywiście, że to jest bzdura. Kuriozum to tak skromnie powiedziane. Można by to nazwać skandalem. To jest chore, jak wiele innych spraw w naszym kraju - przyznaje turysta ze Szczecina. Podobnego zdania jest przyjezdna ze Śląska. Rok temu byłam tu na kawie i właśnie chciałem znowu tu usiąść. Ale to jest totalnie niesprawiedliwe. Nie można skreślać Kowalskiego za to, że Nowak jest nieuczciwy. Odpowiedzialność zbiorowa już się w tym kraju skończyła podobno - mówi kobieta. Mężczyzna mieszkający w pobliżu także jest zniesmaczony, choć zaznacza, że hałas i brak kultury osób bawiących się nocami w Sopocie to wielki problem. Te dwie kawiarnie nie zakłócają ciszy nocnej na pewno. Należałoby się zwrócić do właścicieli czy też menagerów dyskotek. Nie tędy droga - mówił sopocianin.

Kawiarnie i restauracja czekają jeszcze na oficjalne pismo z sopockiego Zarządu Dróg i Zieleni. Od negatywnej decyzji najpewniej będą się odwoływać.

(MRod)