Aleksandra Jakubowska zapowiedziała odwołanie od wyroku sądu w Warszawie, który skazał ją na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Była wiceminister kultury w rządzie Leszka Millera odpowiadała za przekroczenie uprawnień podczas prac nad ustawą medialną.

REKLAMA

Aleksandra Jakubowska nie zgadza się z orzeczeniem sądu, tym bardziej że - jak podkreśliła w rozmowie z dziennikarzami - pierwszy wyrok był uniewinniający. Jest dla niej niezrozumiałe, dlaczego teraz warszawski sąd przychylił się do wersji prokuratora z Białegostoku. Czy śledczy zna lepiej proces legislacyjny niż członek rządu - pytała.

Jesteśmy w tym samym sądzie, sprawą zajmują się sędziowie tego samego wydziału, trzy lata temu trzech zawodowych sędziów jednogłośnie uznało, że jestem niewinna, a przewodniczący wręcz grzmiał na prokuraturę białostocką, że zastosowano stalinowskie metody polegające na użyciu hasła: dajcie mi człowieka, a znajdę paragraf - powiedziała dziennikarzom była wiceminister kultury.

Jak zaznaczyła "przestała się już poddawać". Jest 1:1. Zobaczymy , jaki będzie wynik trzeciego starcia - zaznaczyła Jakubowska.

Sąd orzekł, że Jakubowska przekroczyła uprawnienia i działała na szkodę interesu publicznego. Nie wiadomo jednak w czyim interesie to robiła. Sąd tego nie ustalił, iż brak dowodów komu służyła ostateczna wersja ustawy przyjęta w artykule 29., jak i komu służyło usunięcie wyrazów "lub czasopisma" - stwierdził sędzia Sławomir Machnio.

Przypomnijmy, chodziło o zapis dotyczący prywatyzacji telewizji regionalnej i jego zmianę w taki sposób, że prywatyzacja byłaby niemożliwa.

Na ławie oskarżonych zasiedli także byli urzędnicy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz ministerstwa kultury: Iwona G. i Tomasz Ł. Zostali oni skazani odpowiednio - na trzy i sześć miesięcy pozbawienia wolności, również w zawieszeniu na dwa lata. Sąd orzekł wobec nich także zakaz zajmowania stanowisk rządowych i samorządowych przez dwa lata.