"Nie podzielamy poglądów tej pani" - tak w rozmowie z reporterem RMF FM minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz mówi o Andżelice Jarosławskiej, która sfotografowała się z nim w ubiegłym tygodniu podczas szczytu Trójmorza w Lublanie.

REKLAMA

Kobieta, rok temu, podczas organizowanego przez Kreml Forum Gospodarczego na okupowanym przez Rosję ukraińskim Krymie, twierdziła, że reprezentuje Polskę.

Szef MSZ Jacek Czaputowicz nie chciał mówić o szczegółach tego spotkania. Jednoznacznie, od razu, po zamieszczeniu tego zdjęcia, wydaliśmy oświadczenie, że nie popieramy działalności tej pani - powiedział jedynie.

W oświadczeniu resort napisał, że zdjęcie jest niefortunne i przyznaje, że dopuszczenie do jego powstania, było błędem.

Minister nie chciał dziś jednak odpowiedzieć na pytanie, czy służby zamierzają zweryfikować działalność Andżeliki Jarosławskiej oraz to, że jej współpracownicy powoływali się na wpływy w MSZ.

Jacek Czaputowicz - słysząc pytania dotyczącego tego kłopotliwego spotkania - zakończył rozmowę.

Problematyczna fotografia

Dlaczego zdjęcie ministra Jacka Czaputowicza z Andżeliką Jarosławską jest problemem?

Po pierwsze dlatego, że Angelika Jarosławska prezentuje poglądy niezbyt zbieżne ze stanowiskiem rządu. Na przykład jeździ na propagandową imprezę Władimira Putina, czyli forum jałtańskie na okupowanym Krymie.

Pani pretenduje, aspiruje do reprezentowania stanowiska Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do czego nie jest uprawniona - powiedziała nam w ostatni piątek rzeczniczka MSZ.

Po drugie, współpracownicy Angeliki Jarosławskiej twierdzą, że w trakcie rozmowy, minister spraw zagranicznych dziękował jej za walkę o pokój na Ukrainie i wkład w rozwój Trójmorza. Resort zdementował te doniesienia.

Zdjęcie zostało zrobione podczas bankietu w Lublanie, słoweńskiej stolicy, przy okazji niedawnego Szczytu Trójmorza. Gości zapraszały władze Słowenii. W trakcie bankietu do ministra Jacka Czaputowicza podeszła Angelika Jarosławska i razem pozowali do zdjęcia.

I to błąd - przyznaje MSZ - nikt nie sprawdził listy gości, żeby wiedzieć, na kogo uważać. Nie było też kogoś, kto chroniłby ministra przed takimi niezręcznymi sytuacjami. Zdaniem doświadczonych dyplomatów to niedopuszczalne.

Obok ministra - reprezentującego Polskę na świecie - zawsze powinien być ktoś, kto ma zidentyfikowane wszystkie osoby i pilnuje dostępu do szefa MSZ.

Będziemy dokładać starań, by nie dochodziło już do takich sytuacji - powiedziała w ostatni piątek rzeczniczka ministerstwa Ewa Suwara.