Jeden amerykański żołnierz zginął, a 15 innych osób zostało rannych w wyniku ataku na hotel al-Raszid w Bagdadzie. Rano na budynek, w którym zatrzymał się Paul Wolfowitz, zastępca sekretarza obrony USA, spadło nawet kilka rakiet. Wolfowitz w ataku nie ucierpiał.

REKLAMA

Wizyta Wolfowitza w Iraku nie była tajemnicą, a hotel al-Raszid jest naturalnym miejscem, gdzie zatrzymują się oficjalne zagraniczne delegacje, dlatego istnieje podejrzenie, że atak był wymierzony w zastępcę sekretarza USA. Tym bardziej, że w trakcie ataku Wolfowitz był w hotelowym pokoju, po stronie, która została ostrzelana.

Zastępcy sekretarza obrony USA nic jednak się nie stało. Podczas zwołanej konferencji prasowej oświadczył, że winą za atak można obarczyć zwolenników obalonego reżimu Saddama Husajna. Ci kryminaliści, którzy teraz próbują zakłócać spokój w tym kraju, wcześniej przez 35 lat terroryzowali naród iracki - mówił dziennikarzom.

Położyliśmy kres tym represjom, ale nadal są jeszcze nieliczni, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości istnienia nowego i wolnego Iraku. Będziemy nieugięci w ściganiu tych terrorystów - zapowiedział sekretarz obrony USA.

Podkreślił, że coraz więcej Irakijczyków przechodzi szkolenia i pomaga w utrzymaniu porządku. Jego zdaniem tak długo, jak są tam ludzie gotowi przeprowadzić podobne ataki zagraniczni żołnierze i cywile pełnią niebezpieczną i bohaterską akcję.

Nie ma wątpliwości, że atak jeszcze bardzie skomplikuje sytuację i zniechęci zagranicznych inwestorów do zwiększania swej obecności w Iraku.

13:45