Irak wciąż rozwija swoje możliwości przenoszenia broni masowego rażenia - pisze dziś "The Washington Post", powołując się na źródła wywiadowcze. Wśród najbardziej prawdopodobnych celów ataku przy pomocy broni chemicznej lub biologicznej wymienia się miasta Izraela, Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu.

REKLAMA

Poważnym zagrożeniem wydaje się flota samolotów bezzałogowych przystosowanych do przenoszenia i rozpylania substancji chemicznych oraz biologicznych. Jej istnienie wyszło na jaw podczas operacji „Pustynny lis” w 1998 roku. Brytyjski pocisk zniszczył wówczas dach hangarów w południowym Iraku, odsłaniając samoloty przerobione tak, by mogły przenosić nawet 200 litrów płynnej trucizny.

Maszyny czeskiej produkcji typu L-29 specjalnie przerobione na bezzałogowe, to tylko jeden typ samolotów, które prawdopodobnie są na wyposażeniu armii Saddama. Wywiad amerykański ma dowody, że ćwiczenia z ich użyciem były prowadzone jeszcze w roku 2000.

Atak przy pomocy samolotów lecących na niskim pułapie - niewykrywalnym dla radaru – mógłby być bardzo groźny dla ludności cywilnej. Być może trudniej byłoby go odeprzeć niż atak osławionych SCUD-ów, których ograniczony arsenał wciąż istnieje.

Prócz samolotów bezzałogowych Husajn ma prawdopodobnie w zanadrzu jeszcze urządzenia rozpylające do montażu na śmigłowcach oraz zbiorniki przeznaczone do zrzucania z myśliwców. Co do rzeczywistej skuteczności takiej broni wywiad zachodni wie wciąż bardzo niewiele.

16:45