Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach uspokaja, że w próbkach pobranych w związku z tak zwaną aferą solną, nie znaleziono nic groźnego dla zdrowia. Badanie zostało zrobione na zlecenie Centralnego Biura Śledczego. Wczoraj podobne informacje przekazały Wojewódzki Inspektorat Weterynaryjny i Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Poznaniu.

REKLAMA

Zobacz również:

Prokuratura potwierdza nieoficjalne informacje RMF FM. Adam Górczewski ustalił, że wyniki badań przeprowadzonych w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach niewiele różnią się od tych, które poznaliśmy w wielkopolskim sanepidzie. W soli nie ma groźnych ilości składników, które mogłyby szkodzić życiu ludzi.

W przebadanych próbkach były metale ciężkie: ołów, kadm i arsen, ale ich ilość oszacowano w ułamkach procentów - nie przekroczyła limitów związanych z bezpieczeństwem żywności.

W związku z tym - poinformowała prokuratura - w ramach prowadzonego śledztwa, w którym zarzuty przedstawiono pięciu osobom, należy wykluczyć paragraf Kodeksu karnego mówiący o powszechnym sprowadzeniu bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia wielu osób.

Prokuratura ujawniła wyniki badań, aby uspokoić opinię publiczną. Teraz czeka na wyniki badań produktów, do wyrobu których użyto soli wypadowej (przemysłowej).

To oznacza, że sól z trzech zakładów, które sprzedawały niepełnowartościowy produkt jako spełniający wszystkie normy dla soli spożywczej, okazała się na szczęście nieszkodliwa. Nie znaczy to jednak, że jej nieoczyszczoną wersję można stosować normalnie w przemyśle spożywczym. Sól wypadowa nie podlega standardowo takim kontrolom jak spożywcza, a to oznacza, że jeśli jednak coś szkodliwego znalazłoby się w pewnej partii towaru, to nie dowiedzielibyśmy się o tym, zanim sól zaczęłaby szkodzić.

Wielkopolskie służby weterynaryjne oraz sanepid przebadały pięć próbek soli jadalnej i peklosoli. Próbki zostały pobrane w firmach zajmujących się sprzedażą soli. Badanie sprawdzało m.in. zawartość azotynów, metali, azotanów i siarczanów. Tylko w jednej próbce stwierdzono lekkie przekroczenie norm siarczanów - niegroźne dla zdrowia.

W aferę solną zamieszane były co najmniej trzy firmy

Badania są efektem ustaleń CBŚ i poznańskiej prokuratury. Trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego - mogły sprzedawać miesięcznie tysiące ton niejadalnej soli (będącej odpadem przy produkcji chlorku wapnia i używanej do posypywania zimą dróg) jako sól spożywczą. Mogło to trwać nawet kilka lat. Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni, piekarni, skąd w produktach mogła trafić do sklepów w całym kraju.

Z ustaleń CBŚ wynika, że każda z trzech firm miesięcznie sprzedawała tysiąc ton soli. Kupowały ją - po mniej więcej 130 zł za tonę - i sprzedawały jako spożywczą po mniej więcej 400 zł. Zarabiały na tym rocznie po kilka milionów złotych. Na razie zatrzymano pięć osób. Usłyszały one zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia. Grozi za to do pięciu lat więzienia.

Podczas kontroli policji i służb weterynaryjnych zabezpieczono do badań próbki z prawie tysiąca ton soli niejadalnej. Śledczy przesłuchali również kilkudziesięciu świadków.