Państwowa Inspekcja Pracy nakazała natychmiastowe wstrzymanie wszelkich prac na terenie posesji ministra Zbigniewa Wassermanna - dowiaduje się RMF FM. To efekt kontroli po wypadku, w którym ciężko ranny został 46-letni robotnik. Sprawą zajmie się także prokuratura.

REKLAMA

46-letni Jerzy K. wczoraj spadł z dachu domu ministra koordynatora ds. służb specjalnych. Według informacji, do jakiej dotarli reporterzy RMF, ranny robotnik nie był zatrudniony w żadnej z dwóch firm, które wykonywały tam prace remontowe.

Już teraz wiadomo, że prace były prowadzone z naruszeniem podstawowych zasad bezpieczeństwa. Chodzi między innymi o złe zabezpieczenie rusztowań, źle wykonano także pomosty i wejścia na nie. Zagrażało to bezpieczeństwu, dlatego te prace zostały wstrzymane i nic się już tam nie odbywa - usłyszał reporter RMF FM w krakowskiej Inspekcji Pracy.

Wciąż do końca nie jest jasne, co na dachu robił ranny mężczyzna. Nieoficjalne informacje mówią, że porządkował posesję, pielęgnował ogród, wykonywał drobne prace remontowe. Nie wiadomo, czy miał umowę o pracę.

Minister nie miał wpływu, kto był zatrudniony przy pracach remontowych jego domu – powiedział w radiu RMF FM rzecznik Zbigniewa Wassermanna. Krzysztof Łapiński zaprzecza też, by koordynator ds. specsłużb w ogóle cokolwiek wiedział o rannym człowieku. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że pracownika tego polecił Wassermannowi właściciel jednej w firm remontowych. Tym razem jednak – inaczej niż w sprawie słynnej wanny – rzecznik ministra nie doszukuje się w całej sprawie udziału służb.