"Rząd i partia rządząca muszą pohamować krytykę wymiaru sprawiedliwości, która jątrzy i cały czas płynie głównie z ekranu telewizorów" - mówi Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim. „Nie można mówić o jakiejś kaście. To są osoby wybrane, które całe swoje życie poświeciły dla budowania dobrej interpretacji prawnej. Często mówi się, że oni bronią swojego statusu. Proszę zwrócić uwagę, ile w spółkach skarbu państwa się zarabia, a ile zarabia Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego. Zarabiam tyle samo co minister sprawiedliwości prokurator generalny” – dodaje w rozmowie z RMF FM.

REKLAMA

Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego w mocnym przemówieniu przed senacką komisją praw człowieka skrytykowała podważanie autorytetu sędziów i ataki personalne na nią. Zabrała głos przedstawiając sprawozdanie z działalności Sądu Najwyższego w 2016 roku.

Gersdorf przyznała, że w ostatnich dniach bulwersuje ją instalacja, która powstała przed budynkiem Sądu Najwyższego. W miasteczku protestujących postawiono drabinę z zawieszonymi majtkami, biustonoszem i napisem "ścieżka kariery I prezes".

To uwłacza godności państwa i nikt na to nie reaguje. To jednoznacznie wskazuje, że jest to kariera przez łóżko. Nie mogę tego tak zostawić - stwierdziła Gersdorf. Profesor podkreśliła, że nigdy nie wydała złotówki ze swojej karty służbowej, ale nie zgodziła się na upublicznienie wyciągów z konta, bo "transparentość dla transparentości nie jest też właściwa". Jak ja tak wszystko powiem, to już szpiedzy w naszym kraju nie byliby potrzebni - dodała.

Małgorzata Gersdorf w rozmowie z naszym reporterem Patrykiem Michalskim zaapelowała do Prawa i Sprawiedliwości o zaprzestanie ataków na wymiar sprawiedliwości. Mówiła również o sporze z Trybunałem Konstytucyjnym. Przyznała, że rzeczniczka PiS Beata Mazurek myli się mówiąc, że Sąd Najwyższy przekroczył swoje kompetencje odpowiadając na pytanie prawne w sprawie ułaskawienia byłych szefów CBA przez prezydenta.

Patryk Michalski, RMF FM: Przed senacką komisją wyraziła pani swoje zdanie o atakach na wymiar sprawiedliwości. Apelowała pani do polityków o powściągliwość. Kto mógłby coś zrobić w tej sprawie?

Małgorzata Gersdorf: Rząd i partia rządząca muszą pohamować ostrą krytykę wymiaru sprawiedliwości, która jątrzy i cały czas płynie - głównie z ekranów telewizorów. Wie pan, jak autorytet nauczyciela w szkole zostanie zniszczony, to ile lat trwa jego odbudowywanie... Teraz jest niszczony cały autorytet sądownictwa. Sąd to jest podstawa państwa. W tym roku obchodzimy stulecie powstania sądownictwa polskiego i Sądu Najwyższego, który powstał jeszcze przed odzyskaniem niepodległości. To były sądy polskie z polskim orłem i sędziowie polscy, którzy zostali powołani z grona adwokackiego. Na nich właśnie budowano autorytet państwa. Jeżeli zniszczymy autorytet wymiaru sprawiedliwości, praworządności, to nie będzie państwa. Państwo to prawo, a prawo realizują sędziowie.

Sędziowie są często nazywani nadzwyczajną kastą. Zgadza się pani z tą oceną?

Nawet czasami są przedstawiani jako kasta złodziejska. Nie można mówić o jakiejś kaście. To są osoby wybrane, które całe swoje życie poświeciły dla budowania dobrej interpretacji prawnej. Nie są to też osoby tak uposażone. Często się mówi, że oni bronią swojego statusu. Proszę zwrócić uwagę, ile w spółkach skarbu państwa się zarabia a ile zarabia pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Zarabiam tyle samo co minister sprawiedliwości prokurator generalny.

W ostatnich dniach o Sądzie Najwyższym najczęściej mówiło się w kontekście decyzji sędziego Łączewskiego i odpowiedzi na zapytanie w sprawie prawidłowości wyboru prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Co z rozstrzygnięciem?

Nie wiem, jak sędzia Łączewski uzasadnił zawieszenie postępowania. Ta odpowiedź będzie dopiero pod koniec września. Sąd Najwyższy dopiero zdecyduje w tej sprawie we wrześniu.

Decyzja sędziego Łączewskiego zbulwersowała polityków i prezes Trybunału Konstytucyjnego Julię Przyłębską. Jak pani ocenia napięte relacje na linii Sąd Najwyższy-Trybunał Konstytucyjny?

Staram się nie antagonizować tej sytuacji, nie wkraczać w polityczną sferę. Chciałabym unormalnić sytuację, ale nie wiem, czy jest to wykonalne.

Zarzuty wobec Sądu Najwyższego pojawiały się również przy okazji odpowiedzi prawnej co do ułaskawienia byłych szefów CBA. "Sąd Najwyższy przekroczył swoje kompetencje" - stwierdziła wtedy rzeczniczka PiS, Beata Mazurek.

Myli się pani rzecznik. Sąd Najwyższy nie przekroczył swoich kompetencji absolutnie, to była decyzja procesowa - to jest moje zdanie.

(mn)