Aż 3 zagrożenia nałożyły się na siebie w kopalni „Halemba” w Rudzie Śląskiej. Jak dowiaduje się RMF FM, w miejscu, gdzie zginęło 23 górników, występowało niebezpieczeństwo wybuchu metanu, podziemnego pożaru oraz tąpnięć.

REKLAMA

Prace w feralnym miejscu można było prowadzić. Demontażem konstrukcji powinni jednak zająć się ratownicy górniczy, a nie zwykła załoga, tym bardziej firma zewnętrzna.

Jak tłumaczy Piotr Luberta, szef związku zawodowego ratowników, ugaszenie podziemnego pożaru polega na ograniczeniu dostępu powietrza do miejsca, w którym jest ogień. Z drugiej jednak strony, tylko odpowiednio duża ilość powietrza daje szansę na rozrzedzenie grożących wybuchem zbyt dużych ilości metanu. Tylko specjalista wie, co robić, aby jednocześnie ustrzec się przed obydwoma zagrożeniami.

Niewykluczone, że prace na poziomie 1030 od początku powinny były się odbywać w ramach podziemnej akcji ratowniczej. Jednak ogłoszenie akcji oznacza dla kopalni konieczność uruchomienia specjalnych procedur, a te wiążą się z czasem i kosztami. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Marcina Buczka:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Każda z rodzin ofiar katastrofy w „Halembie” otrzymała już rządową pomoc w wysokości 48 tys. zł. Krewni górników otrzymali karty bankomatowe, przy pomocy których mogą wypłacać pieniądze z konta.