Dziś w Gdańsku na polecenie Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim zatrzymany został 37-letni Bartosz L. To mężczyzna, którego policja tropiła od dawna w sprawie kradzieży aut. W zeszłym tygodniu wpadł on na gorącym uczynku, ale prokurator – mimo wyraźnych sugestii policji - nie zawnioskował do sądu o jego tymczasowe aresztowanie.

REKLAMA

Trudno precyzyjnie określić, co takiego stało się w ostatnich dniach, że śledczy nagle sami zlecili zatrzymanie 37-latka. W prokuraturze okręgowej tłumaczą to bardzo lakonicznie. Zarazem tajemniczo.

Po ujawnieniu nowych faktów i nowych dowodów na polecenie Prokuratury Rejonowej w Gdańsku zatrzymano podejrzanego. Zostaną mu uzupełnione zarzuty o dwa kolejne czyny. Jeden to kradzież z włamaniem. Drugi to zniszczenie mienia. Decyzje co do środka zapobiegawczego zostanie podjęta po wykonaniu czynności z podejrzanym - mówi Tatiana Paszkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Według naszych informacji, w jednym z przypadków chodzi oczywiście o kradzież auta. W drugim o jego podpalenie.

O tym że policja chce przedstawić Bartoszowi L. kolejne zarzuty, informowaliśmy w zeszłym tygodniu. Policja zresztą - po zatrzymaniu Bartosza L. - sama to zapowiadała i mówiła wprost o dużym sukcesie. Tego samego dnia jednak śledczy z Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim nie poprali policyjnego wniosku o aresztowanie przestępcy i pozwolili wyjść mu na wolność.

Po naszych publikacjach sprawą zainteresowano się w Ministerstwie Sprawiedliwości. Po poleceniach "z góry" kontrolę w tej sprawie wszczęła też później gdańska prokuratura okręgowa. Jej wyniki nie są jeszcze znane.

Dziś mężczyzna został ponownie przesłuchany. Nie przyznał się do zarzucanych czynów. Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o tymczasowych areszt.

Schwytany po pościgu. Przed policjantami ukrył się w bagnie

Bartosz L. został zatrzymany przez przypadek, zauważył go i rozpoznał policjant z gdańskiej komendy miejskiej - L. jechał akurat drogim samochodem, który - jak się później okazało - właśnie ukradł.

Złodziej rzucił się do ucieczki, od granicy Gdańska pędził w kierunku autostrady A1. Przed jedną z policyjnych blokad zatrzymał się i uciekł do lasu. Policjanci kontynuowali akcję, na miejsce sprowadzono psa tropiącego. Pies podjął trop i doprowadził funkcjonariuszy do uciekiniera, który ukrył się przed policją... w bagnie.

Z informacji naszego reportera wynika, że złodziej cały zanurzył się w błocie. Kiedy go zatrzymano, był tak brudny, że - aby przewieźć go w radiowozie - trzeba było rozłożyć na siedzeniach specjalną folię.

(j.)