Afera w Łodzi. Zarówno zwolennicy prezydent miasta Hanny Zdanowskiej z PO, jak i jej wrogowie czerpali dane osobowe z bazy gapowiczów komunikacji miejskiej, informuje "Gazeta Wyborcza".

REKLAMA

Jednym potrzebne były do rejestracji kandydatów na europosłów, drugim - do referendum w sprawie odwołania pani prezydent. W obu przypadkach trzeba było zebrać po kilkadziesiąt tysięcy podpisów.

O udostępnienie danych i fałszowanie podpisów rzekomych zwolenników prokuratura podejrzewa byłą członkinię PO zatrudnioną w MPK.

Przesłuchania osób, których dane nielegalnie wykorzystano odbywają się w ośmiu łódzkich komisariatach. Policja nie zdradza, ilu funkcjonariuszy jest zaangażowanych w tę operację.

Do przesłuchania jest jeszcze 39,4 tys. osób. Jeśli tempo śledztwa się nie zmieni, to dochodzenie potrwa jeszcze co najmniej 32 lata, zapowiada "GW".

(j.)