"Frog" nie chce zapłacić grzywny za swoją szaleńczą jazdę po Warszawie. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, Robert N. nie przyjął grzywny i odwołał się od pierwszych dwóch wyroków sądów, które ukarały go za wykroczenia drogowe podczas czerwcowej jazdy białym bmw.

REKLAMA

Teraz sąd będzie musiał zająć się wykroczeniami "Froga" w normalnym trybie, na zwykłej rozprawie, z udziałem stron postępowania - do tej pory Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zajmował się rajdem Roberta N. w uproszczonym trybie nakazowym, bez wzywania "Froga", oceniając materiał policji. Wymierzył mu dwa razy kary grzywny po 5 tysięcy złotych.

Najwyraźniej "Frog" jednak uważa, że nie zrobił niczego złego, bo złożył sprzeciw do tych decyzji, co automatycznie anuluje te kary i sprawa zaczyna się toczyć w trybie zwykłym.

Poza sprawami o wykroczenia, nad "Frogiem" ciągle wisi proces karny o sprowadzenie zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 8 lat więzienia. Zanim jednak prokuratura z Płocka złoży akt oskarżenia do sądu, czeka na uzupełnienie ostatniej ekspertyzy biegłych.

"Auto nie powinno być zarejestrowane"

Stan techniczny samochodu, którym Robert N., ps. Frog, jeździł po Warszawie w czerwcu tego roku, mógł stanowić zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Auto nie powinno być w ogóle zarejestrowane - uznał biegły w opinii dla Prokuratury Okręgowej w Płocku.

Jak poinformowała w rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska, celem opinii było m.in. ustalenie, czy auto, którym Robert N. jeździł po Warszawie, spełniało wymogi dopuszczenia do ruchu na terenie Polski.

Biegły stwierdził, że samochód nie spełniał wymagań technicznych przewidzianych dla pojazdów i jako taki nie powinien podlegać rejestracji na terytorium Polski - powiedziała Śmigielska-Kowalska. Dodała, że głównym powodem takiej oceny jest to, iż czerwona barwa świateł kierunkowskazów tylnych mogła być myląca dla innych użytkowników ruchu, ponieważ w Polsce muszą one być żółte.

Ponadto biegły stwierdził zużycie hamulców oraz luzy w układzie jezdnym samochodu. Przy ekstremalnych warunkach eksploatacji pojazdu, jak widać to w nagraniu video zamieszczonym w internecie, kiedy auto porusza się ze znaczną prędkością, gwałtownie hamuje, przyspiesza i zmienia położenia, mogło to stanowić, zdaniem biegłego, zagrożenie dla bezpieczeństwa innych uczestników ruchu drogowego - podkreśliła Śmigielska-Kowalska.

(abs)