Uczelnie ze Słupska, Raciborza i Poznania znalazły się na liście tych, którym były minister nauki Przemysław Czarnek obiecał już po przegranych wyborach 1 mld 200 mln zł. Kwota nie miała żadnego pokrycia w środkach, którymi dysponowało ministerstwo - poinformował na konferencji wiceminister nauki Marek Gzik.

REKLAMA

Na środowej konferencji prasowej w Warszawie wiceminister nauki Marek Gzik podsumował decyzje finansowe podejmowane przez byłego ministra nauki Przemysława Czarnka w obszarze dofinansowania polskich uczelni.

Okazuje się, że dysponując budżetem 600 mln zł pochodzących z obligacji, aż 150 mln zł ministerstwo przyznało Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu. Zdaniem wiceministra Gzika to tylko jeden z przykładów "obrazujących ścisłą korelację przyznanego, wielomilionowego dofinansowania z regionem, w którym ministrowie PiS mają interesy polityczne" (np. są one ich okręgami wyborczymi).

Tak to wyglądało. Silny polityk lokalny... Nagle my patrzymy na rozdawane kwoty: Akadema Zamojska - okręg wyborczy ministra Czarnka, Słupsk - okręg ministra Mullera. A ja się pytam, gdzie pozostałych 70-80 uczelni, które w tym samym czasie nie dostawały nic? - wymieniał Gzik.

Z dostępnych 550 mln zł przeznaczonych na subwencje, które w normalnym trybie przekazywane są do wszystkich uczelni z wykorzystaniem specjalnego algorytmu, 127 mln zostało przyznanych Katolickiemu Uniwersytetowi Lubelskiemu - wyliczał Marek Gzik.

Znów sterowanie ręczne w ministerstwie: traktowanie w sposób nierówny, wybiórczo, arbitralnie pewnej grupy uczelni powoduje, że - nie wiedzieć dlaczego - poza kwotą subwencji przekazywanej do wszystkich uczelni nagle powstaje pewien fundusz dla swoich; 'pieszczochy' Czarnka - skomentował Gzik.

Na konferencji poinformowano, że również były premier Mateusz Morawiecki miał do dyspozycji pieniądze pochodzące z obligacji, które przyznawał uczelniom bez stosowania przejrzystej procedury i kryteriów. W latach 2022-2023 Mateusz Morawiecki dysponował kwotą 2,7 mld zł. Jak podkreślono na środowej konferencji, 30 proc. tej kwoty trafiło do dwóch wrocławskich uczelni.

Z tej puli wydawało się, że powinno to trafić w miarę równomiernie dla różnych ośrodków w naszym kraju. Nie wiedzieć dlaczego, kwota 871 mln trafia do dwóch uczelni z miasta rodzinnego pana premiera. Tak wyglądało traktowanie polskiej nauki w tym ministerstwie za czasów Prawa i Sprawiedliwości - podsumował Gzik.

Wiceminister przypomniał, że przez ostatnie lata sytuacja na uczelniach dramatycznie się pogarszała ze względu na inflację i rosnące koszty życia. Rektorzy większości ośrodków akademickich pisali listy z prośbą o pomoc finansową. Uczelnie osobno starały się o finansowanie różnych projektów związanych z inwestycjami. W ubiegłym roku spłynęło do ministerstwa 250 propozycji projektów, z których finansowanie otrzymało tylko 28. Sześć pochodziło z UKSW, trzy na KUL, dwa z Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie.

Rozdano 930 mln, jednocześnie wyczerpując nasze środki na najbliższe lata, do 2027 r., w tym obszarze. I znów - przecież uczelni jest 101. Na 250 wniosków przyznano 28 projektów. Zamiast wykorzystać 300 mln, które mieliśmy na ten rok. Rozdano 930 mln, co rodzi konsekwencje na kolejne lata - powiedział Gzik. I dodał, że niewątpliwie każda uczelnia w Polsce potrzebuje pieniędzy, "ale sposób, w jaki przyznawał je minister Czarnek, trzeba nazwać patologicznym". Podał przykłady powoływania komisji, które miały oceniać wnioski składane w konkursach, "ale ostatecznie to głos ministra był decydujący. Uczelnie, którym komisja oceniająca nie przyznałaby dofinansowania, ostatecznie je dostawały" - relacjonował w środę wiceminister.

Muszę powiedzieć, że najgorsze jest w tym wszystkim to, że to jest wszystko zgodnie z prawem - bo minister o tym decyduje. Tylko, że w tym ministerstwie nigdy nie było takiego ministra, który w ten sposób postępował. Nasze państwo się po prostu na Czarnka nie zabezpieczyło - na jego ręczne sterowanie środkami - podsumował Gzik.

Wiceminister zastrzegł, że żadne pieniądze wydane na naukę nie są stracone i z pewnością wpłyną na rozwój uczelni, które je otrzymały.

Dla tych uczelni, które miały szczęście być 'pieszczochami', to na pewno zaskutkuje ich rozwojem. Tylko chodzi o to: wciąż nazywam patologią wielką cały proces dystrybucji tych środków, który nie opiera się o obiektywną ocenę. Chcę uspokoić uczelnie, które korzystały z tych środków. Mamy pełny monitoring w ministerstwie, jeśli chodzi o wydatkowanie tych środków i efekty. Prawdą jest to, ze wszystkie uczelnie w Polsce mają ogromne potrzeby. Inwestycja w naukę nigdy nie jest inwestycja straconą - mówił wiceminister.

Do momentu publikacji tego tekstu b. minister nauki Przemysław Czarnek nie odpowiedział na prośbę PAP o komentarz.