​Wszczęto śledztwo w sprawie serii fałszywych alarmów bombowych w szkołach podczas pisemnych egzaminów maturalnych - dowiedział się reporter RM FM. Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Warszawie. W ostatnich dniach do mniej więcej tysiąca placówek w całym kraju trafiły maile z ostrzeżeniami o bombach. Doprowadziło to m.in. do opóźnień egzaminów.

REKLAMA

Śledczy do tej pory zdobyli materiały z analiz przeprowadzonych przez Biuro do Walki z Cyberprzestępczością Komendy Głównej Policji. Jak się nieoficjalnie dowiedział nasz dziennikarz Krzysztof Zasada, o planach ataku, za którym może stać jedna grupa, policjanci dowiedzieli się przeglądając darknet, czyli internet niewidoczny dla zwykłych przeglądarek.

Teraz głównym zadaniem będzie ustalenie tożsamości sprawców alarmów. To duże wyzwanie, bo w darknecie trudno ustalić komputerowe numery IP. Jeśli się to uda, a sprawcom zostanie udowodniona wina - wówczas grozi im do 8 lat więzienia. Dodatkowo muszą liczyć się z zapłatą potężnych odszkodowań za ewakuacje i zabezpieczenie szkół.

W sumie ewakuowanych zostało 6 tysięcy osób. W nocy placówki były ochraniane przez 11 tys. funkcjonariuszy.

Prowadzenie śledztwa powierzono wydziałowi do walki z cyberprzestępczością stołecznej policji.