Przygotowane przez Platformę Obywatelską wyliczenia dotyczące kosztów pomocy frankowiczom mogą być zaniżone - ostrzegają eksperci. Posłowie PO twierdzą, że zmiany będą kosztować banki 9 i pół miliarda złotych. Złożony wczoraj w Sejmie projekt ustawy zakłada, że frankowi kredytobiorcy będą mogli przewalutować kredyt na złote po kursie w jakim brali kredyt.

REKLAMA

Koszty przewalutowania podzielą między siebie klienci i banki. Dla frankowiczów może to oznaczać kilkadziesiąt tysięcy złotych oszczędności. Eksperci przypominają, że złożony wczoraj przez posłów PO projekt ustawy, w dużej mierze powiela pomysł Komisji Nadzoru Finansowego. KNF wyliczał koszty operacji na około 30 miliardów złotych.

Platforma Obywatelska twierdzi z kolei, że będzie to trzy razy tańsze. Zdaniem ekonomistów, PO zaniżyła koszt całej akcji, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę ograniczenia z korzystania z przewalutowania. Konkretny koszt ustawy jest ważny,, bo banki będą chciały go przerzucić na klientów.

Propozycja nie dla każdego

Jakie konkretnie trzeba będzie spełnić warunki, żeby skorzystać z propozycji PO? Po pierwsze kwota kredytu, który pozostaje do spłaty musi przekraczać 120 procent wartości nieruchomości. Np. jeżeli mamy mieszkanie za 100 tysięcy złotych, a do spłacenia co najmniej 120 tysięcy złotych. Po drugie, musi to być nasze jedyne mieszkanie. Jego powierzchnia nie może przekraczać 75 metrów kwadratowych. W przypadku domu, musi to być około stu metrów kwadratowych. Ograniczenia nie dotyczą rodzin z co najmniej trójką dzieci. Jeśli ktoś skorzysta z tych propozycji to w większości przypadków rata wzrośnie. Frankowicz będzie płacił nieco więcej niż dziś, ale - i to bardzo ważne - nie będzie musiał już martwić się kursem franka.

Według posłanki PO Krystyny Skowrońskiej przewalutowanie kredytu byłoby możliwe do 2020 roku. Przez rok od jego wprowadzenia, z programu mogłyby skorzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia przekracza 120 proc., czyli - jak mówiła Skowrońska - osoby najbardziej zagrożone. W kolejnym roku z tego rozwiązania skorzystać mogłyby osoby, w przypadku których ta relacja mieści się w widełkach 100-120 proc., a w kolejnym roku jest wyższa niż 80 proc. Skowrońska oceniała, że koszty dla banków wyniosą od 9 do 9,5 mld zł.

Potrzeba szeregu rozwiązań, a nie jednej ustawy - tak projekt ustawy mającej pomóc kredytobiorcom, oceniają sami zainteresowani. Ich zdaniem, pomysł Platformy Obywatelskiej jest spóźniony, ale liczą, że będzie jeszcze modyfikowany.

Po tych dwóch latach, kiedy już zarówno ministerstwo jak i banki mieli czas się przygotować, PO przedstawia propozycję, która okraja poszkodowanych do pewnej kategorii ludzi. Ludzi, którzy przetrwali, nie dostali bankowego tytułu egzekucyjnego, trzymają się jeszcze i jeszcze spłacają. Nie ma mowy o tych, którym wypowiedziano umowy i np. musieli wyjechać za granicę - mówił RMF FM Tomasz Sadlik, prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Banki "Pro Futuris". Jego zdaniem - kolejnym krokiem powinno być przewalutowanie kredytów z dnia ich zaciągnięcia.

(ug)