"Kolejki do lekarzy mogą się wydłużyć. Sieć szpitali jest pełna znaków zapytania. Mamy wiele obaw" - komentują w rozmowie z RMF FM lekarze - szefowie ogólnopolskich towarzystw medycznych. Ministerstwo Zdrowia i wojewódzkie oddziały Narodowego Funduszu Zdrowia przedstawią dziś wykaz placówek, które znajdą się w sieci. Dzięki temu od października będą mieć zapewnione finansowanie z NFZ. Pozostałe będą musiały walczyć o pieniądze w konkursach.

REKLAMA

Obawy lekarzy dotyczą przede wszystkim chaosu w placówkach, które nie znajdą się w sieci. To przede wszystkim szpitale jednodniowe, w których wykonuje się na przykład zabiegi u pacjentów z zaćmą - mówi profesor Iwona Grabska-Liberek, prezes Polskiego Towarzystwa Okulistycznego. Liczba pielęgniarek przeznaczonych na operację zaćmy zmniejszy się o około 40 procent. Takie niepokojące informacje do nas docierają. Nie będzie można wykonywać większej liczby operacji, kolejki do lekarzy wydłużą się. Mamy wrażenie jako Towarzystwo Okulistyczne, że ustawa o sieci szpitali wzmacnia duże, prywatne ośrodki i pod nie jest robiona. Według nas to nie jest dobre - dodaje profesor Grabska-Liberek.

Do tej pory nie wiemy, jak będzie działać sieć - dodaje profesor Piotr Szopiński, prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Naczyniowej. Wielu dyrektorów i także ludzi z NFZ-u nie wie, na czym to ma polegać, nikt z nami nie rozmawiał na ten temat. Czekamy na to, co wydarzy się - dodaje profesor Szopiński. Profesor Wiesław Jędrzejczak, krajowy konsultant do spraw hematologii przewiduje, że sieć szpitali zmniejszy biurokrację. To, co nas dobija, to ogromna sprawozdawczość. Myślę, że ona ma szansę się zmniejszyć przy systemie zbliżonym do budżetowego tak jak to było przed wprowadzeniem kas chorych. Ośrodki onkologiczne, a do nich zaliczono także hematologiczne i transplantacyjne, są wydzielone do oddzielnego finansowania i tam według mojej wiedzy system specjalnie się nie zmieni. Niepewność dotyczy w większej mierze szpitali powiatowych - mówi w rozmowie z RMF FM profesor Jędrzejczak.

Kardiolodzy: Globalnie niewiele się zmieni. Niektóre rejony na tym stracą

Z prognoz Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego wynika, że do sieci nie wejdzie kilkanaście ośrodków kardiologii interwencyjnej z całej Polski. Są to przede wszystkim szpitale specjalizujące się w leczeniu zawału serca. Spodziewam się, że będą regiony, w których wydłuży się droga pacjentów do pracowni hemodynamicznych - komentuje w rozmowie z reporterem RMF FM profesor Piotr Hoffman, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Według kardiologów, pacjenci z chorobami serca na szczęście będą bezpieczni, bo brak wejścia do sieci dla tych kilkunastu placówek nie oznacza likwidacji tych lecznic. Będą one starać się o pieniądze w konkursach ogłaszanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Bariera, która stanęła na przeszkodzie znalezienia się w sieci, to najczęściej obowiązek wykonywania co najmniej 400 zabiegów w skali roku. W placówkach w małych miejscowościach ta liczba jest często mniejsza. Większość pracowni kardiologii interwencyjnej ma być, według administracji rządowej, w sieci szpitali. W sensie globalnym nie powinno wiele się zmienić - uspokaja profesor Hoffman.

Listy placówek zakwalifikowanych do sieci szpitali będą obowiązywały od 1 października tego roku do 30 czerwca 2021 r. Szpitale, które nie wejdą do sieci, będą mogły starać się o kontrakty na leczenie w trybie konkursowym.

(mpw)